Od kilku dni na ulicach Marsylii dochodziło do walk z udziałem angielskich i rosyjskich kibiców, miejscowych chuliganów i policji. Zamieszki przeniosły się również na stadion, po meczu Anglii z Rosją (1:1) fani "Sbornej" zaatakowali sektory zajmowane przez sympatyków rywali. Zajścia trwały do późnych godzin nocnych również poza Stade Velodrome.
Żona Jamiego Vardy'ego jest zbulwersowana wydarzeniami, do których doszło przed spotkaniem. Partnerka reprezentanta Anglii przyznała, że zachowanie miejscowych funkcjonariuszy było "przerażające", a kibice byli traktowani "jak zwierzęta".
"To było moje najgorsze w życiu doświadczenie z meczu wyjazdowego. Byliśmy bez powodu traktowani gazem, traktowani jak zwierzęta! To było przerażające! Byłam naocznym świadkiem tego wszystkiego! Nie wypowiadam się na temat tego, czego nie widziałam, ale to co widziałam, było przerażające i nie na miejscu! Wszystko to stało się jeszcze przed rozpoczęciem meczu" - napisała na Twitterze.
ZOBACZ WIDEO Porównujemy Euro we Francji z turniejem organizowanym w Polsce i na Ukrainie
Piers Morgan z "Daily Mail" określił doniesienia kobiety jako "szokujące twierdzenia", na co Rebecah Vardy szybko odpowiedziała. "Panie Morgan... to fakty! Zamknęli bramy i kibice nie mogli się nigdzie przedostać, a później potraktowali nas gazem!".
Jedyną bramkę dla Anglików w sobotnim meczu zdobył Eric Dier. Jamie Vardy cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych. Liderem grupy B Euro 2016 jest Walia, która pokonała Słowację 2:1