Do skandalicznych scen zdarzenia doszło w końcówce piątkowego spotkania Chorwacji z Czechami. Poza rzuceniem co najmniej 15 rac, doszło również do rękoczynów. Cała akcja miała być "protestem" zorganizowanej grupy Chorwatów wobec tamtejszej federacji piłkarskiej, a zwłaszcza przeciw działaczom - Zdravko Mamiciowi i Davorowi Sukerowi.
Sędzia Mark Clattenburg był zmuszony na kilka minut przerwać spotkanie. W doliczonym czasie gry Czesi zdobyli gola na 2:2. Trener Chorwatów Ante Cacić określił prowodyrów zajść mianem "sportowych terrorystów". W wyniku wybuchu petardy jeden ze stewardów został poszkodowany. Kapitan reprezentacji Darijo Srna apelował o spokój, ale jego prośby zostały zignorowane.
W sobotę UEFA rozpocznie postępowanie dyscyplinarne przeciwko chorwackiej federacji. Można się spodziewać surowych kar, zwłaszcza, że to nie pierwsze incydenty podczas meczów tej drużyny. W 2014 roku w Mediolanie (w meczu el. ME) z sektorów zajmowanych przez Chorwatów na murawę San Siro rzucono wiele rac. Z kolei rewanżowy mecz z Włochami został rozegrany bez udziału kibiców, tym razem z powodu rasistowskich przyśpiewek, jakie intonowano w spotkaniu z Norwegią.
Komisja Dyscyplinarna UEFA w czasie Euro 2016 musiała interweniować po spotkaniu Rosji z Anglią. Po meczu doszło do bójek z udziałem kibiców, ponadto w czasie gry na murawie pojawiły się rzucone z trybun race. W efekcie UEFA ukarała rosyjską federację grzywną w wysokości 150 tysięcy euro oraz zapowiedziała, że kolejne incydenty będą oznaczały wykluczenie drużyny Sbornej z turnieju we Francji.
ZOBACZ WIDEO Po akcji Lewandowskiego... Maciej Iwański spadł z krzesła (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}