Ryszard Komornicki: Musimy wykorzystać bałagan w grze Szwajcarów

Były reprezentant Polski, Ryszard Komornicki, który sporą część kariery zawodniczej i trenerskiej spędził w Szwajcarii, analizuje grę Helwetów, a także piłkarski potencjał najbliższego rywala Polski na Euro 2016.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
East News

Czterokrotny mistrz Polski w barwach Górnika Zabrze, ale także zwycięzca ligi szwajcarskiej w 1993 roku piłkę nożną Helwetów zna od podszewki. W rozmowie z WP SportoweFakty 20-krotny reprezentant Polski zdradza najsłabsze i najmocniejsze strony przeciwnika Biało-Czerwonych w 1/8 finału Euro 2016. Wyjaśnia, w jaki sposób tak małemu krajowi udało się stworzyć reprezentację, która w tym wieku w turniejach rangi mistrzowskiej radziła sobie dotychczas znacznie lepiej niż Polska.

WP SportoweFakty: Polacy pokonali Ukrainę 1:0 i awansowali do 1/8 finału mistrzostw Europy. Zgodzi się pan jednak, że swoją grą nie zachwycili?

Ryszard Komornicki:
To, co Polacy grali przeciwko Ukrainie, na pewno nie wystarczy dalej. To nie był mecz, który może nas zadowalać - w żadnym wypadku. Zarówno w defensywie, jak i w ofensywie, było za dużo błędów. Z przodu byliśmy nieskuteczni, a z tyłu dopuszczaliśmy Ukraińców do sytuacji bramkowych, w których było naprawdę niebezpiecznie. Taka już chyba jednak jest specyfika tego typu spotkań, kiedy jest się niemal pewnym wyjścia z grupy. Trudniej wtedy o stuprocentową mobilizację.

Statystyki Polski po fazie grupowej wyglądają bardzo dobrze. Niby tylko dwa strzelone gole, ale żadnego straconego i siedem punktów w grupie z mistrzami świata. Możemy być po tych trzech meczach zadowoleni?

- Może to kwestia nostalgii, może wieku, ale ta reprezentacja przypomina mi trochę - pod kątem atmosfery i tego, jak gra, tego że jest walka, zaangażowanie, nieustępliwość - reprezentacje z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Jest dużo pozytywów, chociażby wspomniane zero straconych bramek, choć przydałoby się na pewno trochę więcej strzelonych goli. W samej grze czy tak zwanej kulturze gry nie jest to jeszcze to, czego byśmy chcieli, ale najważniejsze, że Polacy grają konsekwentnie.

Taki Krychowiak jest dla mnie zawodnikiem, który nie ma prawa być kontuzjowany czy zawieszony, bo bez niego trudno sobie ten zespół wyobrazić. To jest chłopak wart złota. Wszyscy oczywiście się starają, jest wielu klasowych piłkarzy, ale Krychowiak jest w moim odczuciu swego rodzaju patronem polskiego zespołu.

ZOBACZ WIDEO "Wiemy wszystko na temat strategii reprezentacji Polski" (źródło TVP)
Szwajcaria w fazie grupowej męczyła się chyba jeszcze bardziej niż Polska. Kwestia rywali czy własnych słabości?

- Na pewno wynikami Szwajcarii nie możemy się uspakajać. Uważam, że prezentują oni lepszą kulturę gry niż Polacy. Dlatego decydować w najbliższym meczu może forma dnia lub łut szczęścia. Mam nadzieję, że to jednak my zdobędziemy decydującą bramkę - osobiście liczę na Lewandowskiego. Wracając jednak do Szwajcarów, obawiam się jednego - tego, że oni do tej pory grali przeciętnie czy nawet słabo i wyszli z grupy. Czyli jak wyjdzie im dobry mecz, to przeciwnikowi może być naprawdę trudno. Oczywiście z nami jest podobnie. Nie graliśmy dotychczas jakiejś wielkiej piłki. Uważam, że obie drużyny wciąż mają spory potencjał, którego jeszcze nie zaprezentowały.

Szwajcarów absolutnie nie można zlekceważyć, bo byłoby to nie tylko nieprofesjonalne, ale i naiwne. Oni mają spore możliwości w ofensywie, ale nie byli w stanie tego na razie wykorzystać. Natomiast szwajcarska obrona nie jest może jak szwajcarski ser, ale na pewno ta formacja jest słabszą stroną reprezentacji. Problem Szwajcarów, a szansę dla Polaków, widzę na środku defensywy przeciwnika. Ani Schaer, ani Djourou nie są zawodnikami, którzy tak naprawdę dobrze bronią. Z uwagi na warunki i predyspozycje wydaje się wręcz, że oni są bardziej przydatni w ofensywie niż defensywie. Dlatego Lewandowski z Milikiem powinni ten duet obrońców rozmontować.

Czy przy takiej charakterystyce może pan jednoznacznie wskazać faworyta meczu Polska - Szwajcaria?

- Te mistrzostwa są tak wyrównane, że trudno typować zespoły, które w jakimś meczu byłyby zupełnie bez szans. Warto wspomnieć ekipy Islandii czy Walii, na które przed Euro mało kto stawiał, a spisują się znakomicie. Dlatego w tak wyrównanej parze jak Polska i Szwajcaria o faworyta tym bardziej trudno. Wydaje mi się jednak, że Biało-Czerwonym może odpowiadać styl gry przeciwnika, bo nie wierzę, żeby najbliższy rywal bronił się gdzieś z tyłu. Będzie raczej próbować grać wysoko, co powinno nam pasować. Nie pamiętam, żeby Petković kiedykolwiek mówił, że planuje grać defensywnie i żeby faktycznie jego zespół tak grał.
Oczywiście w obronie Szwajcarzy będą chcieli robić swoje, ale myślę, że akcent położą na atak i w tym Polacy mogą upatrywać swoich szans. Trzeba przyznać, że Szwajcarzy po stracie piłki nie są zbyt dobrze zorganizowani, więc ten bałagan w ich grze trzeba będzie wykorzystać. Ważne, żeby nie zlekceważyć takich zawodników jak Shaquiri, Seferović czy Embolo, bo to piłkarze prezentujący wysoki poziom piłkarski. Do tego dochodzą stałe fragmenty gry, na które Polacy muszą bardzo uważać. Składy oba zespoły mają porównywalne, styl gry inny, ale poziom podobny.

Szwajcarzy oczywiście uważają, że to oni są faworytami, chociaż Shaquiri powiedział, że wolałby grać z Niemcami. Myślę jednak, że to taka zasłona, bo z Polakami muszą, a z Niemcami mogliby wygrać. Dochodzi tu jeszcze aspekt trenera. Petković nie jest ulubieńcem kibiców w Szwajcarii, porażka z Polską mogłaby go kosztować posadę. Stawiam na Polaków i wygraną dwoma bramkami. Rzadko bawię się w typowanie, ale liczę, że tym razem trafię.

Czyli respekt respektem, ale Polacy nie powinni obawiać się Szwajcarii?

- Absolutnie. Nie można zapominać o tym, że ich bramkarz Sommer jest bardzo niski. Jestem pewien, że nasi zawodnicy i trenerzy zwrócą uwagę na to, że przy dośrodkowaniach na dwa metry przed bramkę on ma problemy z wychodzeniem i grą na przedpolu. Dobrze radzi sobie na linii czy w grze nogą, ale przy wrzutkach, chociażby w ostatnim meczu, był bardzo niepewny. Także bramkarz też może być słabym punktem Szwajcarów. Nie przesadzajmy więc w obawach, to nie jest Hiszpania. Ale na pewno błędem byłoby podchodzenie do meczu z założeniem, że jesteśmy lepsi i musimy ich pokonać. Jeśli jednak Polacy będą walczyć tak solidarnie, jak w dotychczasowych meczach, to mają szanse na awans do ćwierćfinału.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×