Euro 2016. Bogusław Kaczmarek: Podziwiam odwagę trenera Nawałki

Zdobyliśmy gola po szkoleniowym kontrataku. To było wzorcowe wyprowadzenie piłki Fabiańskiego, troszkę przypadku w rajdzie Grosickiego i duża przytomność Błaszczykowskiego - mówi Bogusław Kaczmarek, były trener, asystent w kadrze Leo Beenhakkera.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
WP SportoweFakty: Zaskoczył pana początek meczu ze Szwajcarią?

Bogusław Kaczmarek: Tak, podziwiam odwagę trenera Nawałki. Tak wysoki pressing od pierwszej minuty meczu doprowadził do tego, że Szwajcarzy popełniali błędy. Zdominowaliśmy mecz i szkoda, że Milik, Lewandowski i Grosicki nie wykorzystali szans. Na pewno wówczas mecz potoczyłby się inaczej. Generalnie, był to bardzo dobry mecz.

Czy fakt, że mieliśmy mniej czasu na regenerację niż Szwajcarzy, był sporym problemem?

- Oglądając mecz zadawałem sobie pytanie, w jaki sposób możemy wytrzymać ten ogromny wydatek energetyczny. Szwajcarzy mieli dwie doby odpoczynku więcej. W takim turnieju ma to olbrzymie znaczenie. Wyszło to w trakcie meczu, kiedy zaczęliśmy tracić siły. Szwajcarzy przejęli inicjatywę i strzelili gola turnieju. Ta bramka nożycami Shaqiriego jest fenomenalna.

Czy zdziwiło pana to, że po raz kolejny jednym z bohaterów był Jakub Błaszczykowski?

- Mnie przede wszystkim dziwi jego sytuacja klubowa. Nie chcą go we Fiorentinie, w Borussii Dortmund trener też nie pała do niego miłością. To nasz najlepszy piłkarz. Postawa Błaszczykowskiego to potwierdzenie tego, że UEFA powinna się zastanowić, co zrobić, by zawodnicy nie byli tak obciążeni. Zagrał w Serie A 360 minut i miał więcej odpoczynku.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jan Nowicki zachwycony golem Błaszczykowskiego. "Kuba, kocham cię!"

Jak pan ocenia akcję bramkową?

- Zdobyliśmy gola po szkoleniowym kontrataku. To było wzorcowe wyprowadzenie piłki Fabiańskiego, troszkę przypadku w rajdzie Grosickiego i duża przytomność ze strony Błaszczykowskiego. Akcja trwała kilka sekund. Znakomitą przytomność umysłu zachował Milik, który przepuścił piłkę. To wszystko świadczy o taktycznej mocy tej drużyny i o tym jaką wagę przykładają do tych elementów Adam Nawałka i sztab szkoleniowy.

Czy to dlatego wciąż nie może się odblokować Robert Lewandowski?

- Nie idzie mu granie, ale to jest spowodowane organizacją gry naszej reprezentacji. Gdy z przodu są Lewandowski i Milik, Robert jest pozbawiony prostopadłych piłek, do których jest przyzwyczajony w Bayernie.

Co w takich momentach decyduje o zwycięstwie w karnych?

- Mówi się, że to loteria. Ja powtarzałem, że będzie to remisowy mecz i właśnie karne go rozstrzygną. Większe szanse dawałem Fabiańskiemu. Paradoks jest taki, że karnego zmarnował Xhaka, który przeszedł do Arsenalu. Nawet ludzie z takim potencjałem popełniają błędy.

Czy była realna szansa na to, by zakończyć to spotkanie pozytywnie bez karnych?

- Szwajcarzy w końcówce regulaminowego czasu gry coraz częściej dochodzili do naszego pola karnego i byli groźni. Nie byliśmy w stanie wykrzesać ostatniego pokładu energetycznego. Piłka to nieodgadniony sport. W samej końcówce, gdyby Łukasz Piszczek miał lepszy rykoszet, mógłby strzelić gola i nie byłoby karnych. To i tak jest jednak wielki sukces polskiej piłki nożnej. Adam Nawałka na pewno zachowa posadę i będzie selekcjonerem na mistrzostwa świata w Rosji.

Dlaczego Adam Nawałka zastosował tylko dwie zmiany i to dopiero w dogrywce?

- Jest taka zasada, żeby nie psuć zespołowi grania, jak mu dobrze idzie. Trener Nawałka zrobił to perfekcyjnie. Sam będąc przy sztabie Beenhakkera robiłem takie rzeczy. W końcu trzeba było zastąpić Mączyńskiego i Grosickiego, którzy mocno się naszarpali - podobnie jak Milik, który wciąż nie potrafił się wstrzelić.

Rzadko się zdarza, by w meczu było aż 47 strzałów.

- Te statystyki to afirmacja dramaturgii spotkania. Fajnie, że awans został wywalczony poprzez niesamowitą dyscyplinę i konsekwencję. Trafiały się błędy, ale jeżeli Lewandowski złapie trochę oddechu, będziemy jeszcze mocniejsi. Lewandowski to nie Messi, czy Ronaldo. To killer pola karnego, który żyje z dobrej organizacji gry i z podań. Strzelił ponad 50 bramek w sezonie i na pewno jest podirytowany tym, że nie może się wstrzelić.

Ostatecznie w Polsce wszyscy mogli wyskoczyć do góry po ostatnim rzucie karnym.

- To prawda. Jest to wielkie święto polskiej piłki. Oglądałem mecz z rodziną w Sztumie, w którym mieszkam. Po meczu przez pięć kilometrów widziałem na ulicy dwie osoby, które zapewne wracały z meczu do domu. To olbrzymi sukces szkoleniowy sztabu Nawałki. To też wielka zachęta dla Polaków, którzy jechali na mecz, by zostać i udać się do Marsylii. Taki jest czar i urok piłki nożnej.

Rozmawiał Michał Gałęzewski

Czy Jakub Błaszczykowski powinien występować w przyszłym sezonie w Borussii?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×