Euro 2016. Robert Lewandowski: Inni mają okazje

PAP/EPA / MAST IRHAM
PAP/EPA / MAST IRHAM

- Za bardzo się cofnęliśmy i za bardzo się skupiliśmy, by uratować to 1:0. Zostaliśmy za to skarceni. Ale to my jesteśmy w ćwierćfinale - mówi Robert Lewandowski, kapitan reprezentacji Polski.

WP SportoweFakty: Z jednej strony jest pan kapitanem najlepszej reprezentacji od lat, z drugiej napastnikiem, który ma bardzo mało sytuacji strzeleckich.

Robert Lewandowski: Najważniejsze, że mamy sytuacje, że zdobywamy bramki. Fajnie by było prowadząc 1:0 postawić kropkę nad "i", zakończyć sprawę. Z drugiej strony czystych okazji faktycznie nie mam. Ale mają je inni. Jako kapitan jestem dumny z tej drużyny. Robimy coś wielkiego i mam nadzieję, że będziemy robić dalej.

Pan płaci za to największą cenę.

- Kiedyś i ja zostanę wynagrodzony. A na razie oczywiście dobro drużyny jest najważniejsze.

Co się stało w drugiej połowie?

- W pierwszej nasza gra wyglądała naprawdę bardzo dobrze. W drugiej za bardzo się cofnęliśmy i chyba tak to się musiało po prostu skończyć, że Szwajcaria strzeli tę bramkę. Chwała jednak chłopakom, że graliśmy do końca. Oczywiście rzuty karne to loteria, ale dziś wykonywaliśmy je bardzo dobrze. Chyba nie poradziłby sobie z nimi żaden bramkarz. Jasne, że dopisało nam szczęście. Cieszymy się, że osiągnęliśmy historyczny rezultat.

Szwajcarzy mocno pana poobijali.

- Racja. Najbardziej ucierpiałem po faulu Schaera w drugiej połowie. Mam nadzieję, że to jednak nic groźnego. Wszystko okaże się w ciągu najbliższych dwóch, trzech dni. Ale trzeba zacisnąć zęby, walczyć dalej, nie ma, że boli, czy że ktoś jest zmęczony. Nie ma zmiłuj. Tak to wygląda, jak się gra po ciężkim sezonie 120 minut, w dodatku rywal brutalnie fauluje. Całe szczęście, że w tamtej sytuacji nie miałem nóg na ziemi... Gdyby tak było, mógłbym już nie być w stanie w tym turnieju zagrać.

ZOBACZ WIDEO: Polscy kibice oszaleli ze szczęścia. "O mało zawału nie dostałem!"

Ćwierćfinał to brzmi już nieźle.

- Jasne, ale porównując pierwszą i drugą połowę, widzimy, na ile więcej nas stać. Gdybyśmy w drugiej części zagrali jak w pierwszej, pewnie strzelilibyśmy jeszcze jednego gola i zapewnili sobie awans bez dogrywki i karnych. Szwajcarzy nam nie pozwolili. Gdybyśmy dowieźli to 1:0 do końca, trzeba przyznać, że dopisałoby nam szczęście.

Piękny był ten karny, ale jednak dość ryzykowny.

- W konkursie karnych też trzeba przymierzyć dobrze. Jeśli dobrze strzelisz, zwiększasz swoje szanse. O porażce Szwajcarów zadecydował jeden gorzej wykonany rzut karny. Wracam jednak do tego, że największym naszym błędem było to, że nie dążyliśmy za wszelką cenę do zdobycia drugiego gola. Ale z drugiej strony... czy to ma teraz jakiekolwiek znaczenie?

Jesteście w stanie odpocząć przed ćwierćfinałem?

- Mamy pięć dni do kolejnego meczu, to dużo czasu. Dojdziemy do siebie, spokojnie. Nikt nie będzie myślał o zmęczeniu.

Czuliście w drugiej połowie, że odstajecie fizycznie? Baliście się z tego powodu dogrywki?

- Nie było problemu fizycznego. Po prostu za bardzo się cofnęliśmy i za bardzo się skupiliśmy, by uratować to 1:0. Baliśmy się zaryzykować, odkryć, nadziać na kontrę. Angażowaliśmy zbyt mało piłkarzy w ofensywę. Zostaliśmy skarceni. Ale to my jesteśmy w ćwierćfinale.

Marek Wawrzynowski z Saint Etienne

Źródło artykułu: