Meczu przeciwko Portugalii nie wspominam dobrze. Podczas mistrzostw świata w 2002 właśnie z tym zespołem graliśmy o wszystko. Po tym jak 2:0 pokonali nas Koreańczycy, musieliśmy walczyć, by zostać w Azji nieco dłużej.
Jerzy Engel przekonywał, że Portugalia jest do ogrania. Fatalne wejście w turniej dało nam mentalnego kopa. Wszyscy chcieliśmy pokazać, że jednak nie jesteśmy tacy słabi. Chęci aż kipiały. Szczególnie napalony byłem ja. Wyszedłem na rozgrzewkę potwornie nabuzowany.
Przez cały czas padał gęsty i gorący deszcz. Pierwszy raz w życiu odczułem coś takiego: woda lejąca się z nieba niemal parzyła. Boisko przestało nasiąkać i zmieniało się w kałużę. Już na początku spotkania spróbowałem uderzyć w ich bramkę. Przywaliłem z całej siły, a potem coś jakby trzasnęło. To moja noga postawna, trochę odjechała. Poślizgnąłem się i strzelił mięsień uda od strony pośladka. Ból nie do zniesienia. Nie mogłem kontynuować gry.
Mundial właśnie tak się dla mnie zakończył. Uraz był naprawdę poważny. Zerwanie szacowano na coś pomiędzy osiem a dziesięć centymetrów. Nie potrafiłem nawet wrócić na ławkę rezerwowych, by stamtąd dopingować kolegów. Wylądowałem w szatni, gdzie zajmował się mną masażysta. Stamtąd obserwowałem jak Pedro Pauleta urządzał sobie zabawę z naszym zespołem. Walnął hat-tricka, jednego gola dołożył Rui Costa i było pozamiatane.
ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Piotr Świerczewski ma nadzieję na rewanż (źródło: TVP)
Tamta reprezentacja Portugalii dysponowała atutem w postaci zaawansowania technicznego i kilku naprawdę niezłych zawodników. Obecna kadra również nie musi się wstydzić, bo pod względem piłkarskim jest naprawdę silna. Ma jednak pewien problem - następuje tam zmiana pokoleniowa.
Cały zespół gra teraz pod Cristiano Ronaldo. Wszyscy pracują, by podać mu piłkę, podczas gdy gwiazdor Realu Madryt ewidentnie nie trafił z formą. Nie podoba mi się jego zachowanie. Kiedy innym coś nie wyjdzie, macha rękami, obraża się. Grałem z wieloma wybitnymi piłkarzami. Fakt, żaden nie był taką ikoną futbolu jak Ronaldo, ale występowali w drużynach narodowych Niemiec czy Brazylii. Natomiast nikt nie robił z siebie takiego ważniaka.
Mimo wszystko nie wolno odpuścić krycia choćby na ułamek sekundy. Cristiano Ronaldo przez 90 minut może stać, ale w 91. przeprowadzi jedną akcję i marzenia o półfinale prysną.
Awans to cel realny, choć Portugalia jest niebezpieczna. Wyglądamy lepiej jako drużyna. Mamy szanse, by przejść do następnego etapu, ale musimy zagrać konsekwentnie z tyłu. Dwie, trzy sytuacje na pewno stworzymy. Każdy przeciwnik wie, że nie wolno pozwolić Polsce wyprowadzać kontrataków. Jesteśmy w tym elemencie bardzo groźni.
Radosław Kałużny, były reprezentant Polski, ekspert WP SportoweFakty
Przeczytaj więcej artykułów autora >>>