Euro 2016: Polska - Portugalia. Pilot samolotu: Przepraszam, przegraliście

PAP/EPA / EPA/TOLGA BOZOGLU
PAP/EPA / EPA/TOLGA BOZOGLU

Kiedy reprezentacja Polski rozpoczynała ćwierćfinałowy mecz z Portugalią, spod Stadionu Narodowego w Sofii piłkarze KGHM Zagłębia Lubin, dziennikarze oraz kibice ruszali w podróż do Polski.

W Sofii KGHM Zagłębie Lubin rozgrywało mecz I rundy eliminacyjnej do Ligi Europy. W końcówce straciło gola i przegrało.

Kilkanaście minut później na boisko w Marsylii wyszli zawodnicy Polski oraz Portugalii. Powrót do kraju zaplanowano bezpośrednio po starciu z Bułgarami, dlatego nie było możliwości oglądania spotkania Biało-Czerwonych - tak się przynajmniej wydawało.

Już przed stadionem w Sofii udało się uruchomić transmisję poprzez telefon komórkowy i zobaczyliśmy gola Roberta Lewandowskiego. Później, gdy zerwało przekaz, okazało się, że Portugalczycy wyrównali. Chwilę później ktoś podał, że Artur Jędrzejczyk strzelił gola na 2:1. Szybko jednak zweryfikowano, że dostał tylko żółtą kartkę.

Korzystając z lotniskowego internetu, udało się ponownie uruchomić na komputerze kolejną transmisję i kilkanaście osób przyglądało się drugiej połowie. Jednak nie dane było jej dokończyć, ponieważ samolot był już gotowy do wylotu do Wrocławia.

ZOBACZ WIDEO Zbigniew Boniek: Wyjeżdżamy z podniesionym czołem (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Pilot wiedział, że na pokładzie są piłkarze i przez radio na bieżąco informował o wyniku. - Na razie jest 1:1. Zaczyna się dogrywka - zapowiedział w pierwszym komunikacie.

Gdy pilot bułgarskich linii lotniczych ogłosił, że dogrywka nie przyniosła zwycięzcy i sędzia zarządził rzuty karne, rozpoczęło się nerwowe oczekiwanie. W końcu przemówił pilot. - Przepraszam was, przegraliście w karnych 3:5. Przepraszam - oznajmił smutnym głosem.

Źródło artykułu: