W Sofii KGHM Zagłębie Lubin rozgrywało mecz I rundy eliminacyjnej do Ligi Europy. W końcówce straciło gola i przegrało.
Kilkanaście minut później na boisko w Marsylii wyszli zawodnicy Polski oraz Portugalii. Powrót do kraju zaplanowano bezpośrednio po starciu z Bułgarami, dlatego nie było możliwości oglądania spotkania Biało-Czerwonych - tak się przynajmniej wydawało.
Już przed stadionem w Sofii udało się uruchomić transmisję poprzez telefon komórkowy i zobaczyliśmy gola Roberta Lewandowskiego. Później, gdy zerwało przekaz, okazało się, że Portugalczycy wyrównali. Chwilę później ktoś podał, że Artur Jędrzejczyk strzelił gola na 2:1. Szybko jednak zweryfikowano, że dostał tylko żółtą kartkę.
Korzystając z lotniskowego internetu, udało się ponownie uruchomić na komputerze kolejną transmisję i kilkanaście osób przyglądało się drugiej połowie. Jednak nie dane było jej dokończyć, ponieważ samolot był już gotowy do wylotu do Wrocławia.
ZOBACZ WIDEO Zbigniew Boniek: Wyjeżdżamy z podniesionym czołem (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Pilot wiedział, że na pokładzie są piłkarze i przez radio na bieżąco informował o wyniku. - Na razie jest 1:1. Zaczyna się dogrywka - zapowiedział w pierwszym komunikacie.
Gdy pilot bułgarskich linii lotniczych ogłosił, że dogrywka nie przyniosła zwycięzcy i sędzia zarządził rzuty karne, rozpoczęło się nerwowe oczekiwanie. W końcu przemówił pilot. - Przepraszam was, przegraliście w karnych 3:5. Przepraszam - oznajmił smutnym głosem.
Naprawdę dla wp.pl teksty piszą ludzie, którzy w ogóle się nie zastanawiają nad treścią!? Liczy się tylko liczba znaków?!
Pilot z pewnością powiedział "I'm sorry", co można Czytaj całość