Po dziesięciu latach od ostatniego występu w finale wielkiej piłkarskiej imprezy i po osiemnastu od ostatniego triumfu, w niedzielę Francja znowu zagra o złoto. W ostatnim meczu mistrzostw Europy zmierzy się z Portugalią. Wniósł ją tam na swoich barkach mały-wielki człowiek. - Znowu mamy bohatera - powiedział Thierry Henry, a cały kraj oszalał na punkcie chłopaka, który przywrócił wiarę w to, by osiągnąć sukces we francuskiej piłce, nie trzeba być gladiatorem.
Dzień przed ćwierćfinałowym meczem z Islandią kamery francuskiej telewizji postanowiły towarzyszyć mu cały dzień. Przed turniejem we Francji był najbardziej eksploatowanym piłkarzem całej kadry. Diego Simeone w Atletico Madryt nie akceptował jego zwolnień z wuefu, 25-letni Francuz w trakcie zakończonego sezonu zagrał w aż 53 meczach, z klubem doszedł aż do finału Ligi Mistrzów, na Euro miał prawo przyjechać na oparach. Program w telewizji pokazał normalnego chłopaka - rozmowa z rodziną przez internetowy komunikator, gra na PlayStation, oglądanie zdjęć trzymiesięcznej córeczki, no i przepis na przygotowanie dobrej Yerba Maty. Piłkarz z tykwą się nie rozstaje, zostawia ją tylko, gdy wychodzi na boisko.
Antoine Griezmann wcale nie rozpoczął turnieju dobrze. W meczu otwarcia z Rumunią został zmieniony po godzinie gry, trudno było się spodziewać, że po trzech tygodniach będzie we Francji bohaterem narodowym. Strzelił jednak gola Albanii, Islandii i po dwa Irlandii i Niemcom. W półfinałowym meczu z mistrzami świata w Marsylii nie bał podejść się do rzutu karnego, mimo że raptem miesiąc wcześniej w Lidze Mistrzów Manuel Neuer potrafił obronić jego uderzenie. Na Euro 2016 jest liderem klasyfikacji strzelców - ma już sześć goli, niewiele mniej niż we wszystkich wcześniejszych meczach kadry.
ZOBACZ WIDEO Droga do Paryża: Francja i Portugalia na placu boju (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Jego kariera jest z rodzaju "na przekór". Kiedy w Clairefontaine, francuskim centrum zarządzania piłkarskim światem, stawiano na mięśnie, masę i wzrost, młody chłopak z małego burgundzkiego Macon bezskutecznie szukał swojego miejsca w futbolu. Za mały, za wątły, teraz szukamy innego rodzaju piłkarzy - słyszał po kolejnych testach. Na szczęście, gdy sprawdzano jego umiejętności w Montpellier, był tam skaut Realu Sociedad San Sebastian. Eric Olhats zaproponował 13-latkowi przeprowadzkę do Hiszpanii, później zaprzyjaźnili się do tego stopnia, że Olhats został jego menedżerem.
W San Sebastian przeszedł szkołę życia. Zmuszony do szybkiego dorastania i skazany na samotność co wieczór płakał w poduszkę, po hiszpańsku nie znał nawet słowa. Odrzucony przez francuski system zrozumiał, że sam talent nie wystarczy. W San Sebastian nikt jednak nie hamował jego kreatywności, trafił w dobre ręce. To były czasy, gdy na szczyt europejskiego futbolu wchodziła Barcelona Pepa Guardioli prowadzona na boisku przez piłkarzy korzystających ze swojego niskiego wzrostu do zbudowania przewagi nad mało zwrotnymi atletami - Xaviego, Iniestę i Leo Messiego.
Piłkę szanowano, takich zawodników jak Griezmann - także. Może i niski, ale zadziorny, pracowity, a lewą nogą wiązał krawaty. Kiedy podpisał profesjonalny kontrakt zawarto w nim klauzulę odstępnego w wysokości 30 milionów euro. Po pięciu latach gry, awansie do Primera Division i 46 zdobytych bramkach, w 2014 roku Diego Simeone nie wahał się sięgnąć do portfela i sprowadził piłkarza do Atletico. Simeone z chłopców robi mężczyzn, z Griezmanna zrobił jednego z najważniejszych piłkarzy swojego zespołu. Zawodnik mierzący 176 centymetrów zaczął nawet strzelać gole głową, uwierzył w siebie jeszcze bardziej. Teraz wycenia się go na ponad sto milionów euro.
Dopiero z Atletico były kapitan młodzieżowej reprezentacji Francji trafił do kadry seniorów. W marcu 2014 roku Didier Deschamps wysłał mu pierwsze powołanie, nigdy nie traktował go jednak, jako jednego z liderów drużyny. Na Euro reprezentację do złotego medalu miał prowadzić Paul Pogba. Griezmann walczył jednak na boisku w trakcie meczów i podczas treningów, poza nim pokazywał pogodną twarz - w mediach społecznościowych pokazywał śmieszne filmy, jako zawodnik środka pola równie dobrze wiązanie poszczególnych formacji wychodziło mu w szatni. Stał się dobrym duchem drużyny. Podobno to sami piłkarze poprosili Deschampsa, by dał zawodnikowi Atletico większą odpowiedzialność podczas turnieju. Teraz uśmiechnięta twarz Griezmanna nie schodzi z pierwszych stron gazet. Stał się liderem - takim jak Michel Platini, który poprowadził Francję do mistrzostwa Europy w 1984 roku i Zinedine Zidane szesnaście lat później.
W niedzielę o 21 początek finału z Portugalią na Saint-Denis. Czas, by zostać legendą.
Michał Kołodziejczyk z Paryża
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Nawałka krytykowany przez zagranicznych dziennikarzy. Słusznie?
Zarówno Nawałka jako trener jak i piłkarze nic ciekawego nie pokazali biegali na si Czytaj całość