Czytaj w "PN": Top 33 - najlepsi piłkarze Euro 2016

PAP/EPA / EPA/FILIP SINGER
PAP/EPA / EPA/FILIP SINGER

Niska średnia goli na mecz we francuskiej imprezie nie jest przypadkiem, ani nie wynika tylko z przyczyn taktycznych. Otóż największymi gwiazdami Euro 2016 byli środkowi obrońcy - czytamy w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Turniej stoperów[/b]

Niska średnia goli na mecz we francuskiej imprezie nie jest przypadkiem, ani nie wynika tylko z przyczyn taktycznych. Otóż największymi gwiazdami Euro 2016 byli środkowi obrońcy. Zawodnicy występujący na tej pozycji nie ograniczali się do odbierania piłki rywalom. Normą było to, że stoperzy w sposób twórczy zaczynali ataki zespołów. Można powiedzieć, że zakończony właśnie turniej jest wielkim triumfem... Franza Beckenbauera i jego stylu gry.

Trzy reprezentacje zaprezentowały duety zgoła fenomenalne. To Niemcy, Włochy i Polska. W półfinałach okazało się także, jak świetne pary mają Francja i Portugalia - może dlatego, że były to duety inne od tych, które imprezę zaczynały. Efekt jest taki, że nawet sklasyfikowanie bohaterów imprezy w systemie 1+5+3+2 nie umożliwiło nam wyróżnienia wszystkich środkowych obrońców, którzy wyróżnieni zostać musieli. Toteż na ostatnim miejscu klasyfikujemy dwóch piłkarzy ex aequo, zmieniając nasz Top 33 w Top 34.

Przyjęcie w klasyfikacji taktycznego systemu włosko-walijskiego może okazać się prorocze. Niewątpliwie bowiem to właśnie te dwa zespoły, choć żaden z nich nie zdobył medalu, pokazały światu coś nowego, a systemy Chrisa Colemana (najlepszy trener turnieju) i Antonio Conte na pewno znajdą naśladowców.
Wyróżnionych zawodników dzielimy na zaledwie pięć grup - pozycji. To również efekt tego, że boczni obrońcy zaprezentowali się na imprezie wyjątkowo słabo i trzeba było ich zredukować. Skrzydłowi też zresztą na kolana nie rzucili, co skłania do wniosku, że centrum boiskowych wydarzeń było na Euro 2016 w... centrum. A przecież jeszcze niedawno mówiło się, że to, co najistotniejsze w futbolu wyniosło się na boki i dzieje się przy liniach autowych.

(...)

STOPERZY

Mats Hummels w fazie grupowej był jeszcze w cieniu innych zawodników, ale dwa pierwsze mecze Niemców w fazie pucharowej wysunęły go na czoło graczy z tej pozycji. Jakaż szkoda, że nowego piłkarza Bayernu zabrakło w półfinale! W starciach przeciwko Słowakom i Włochom z tylnego fotela czuwał nad całością gry zespołu, organizował ją i nierzadko sam rozgrywał akcje. To samo można powiedzieć o Leonardo Bonuccim: perfekcyjny w defensywie i finezyjny w grze do przodu. Słabiej spisał się w meczu z Irlandią, nie strzelił karnego Niemcom i dlatego przegrywa u nas rywalizację z Hummelsem. Giorgio Chiellini to bodaj najsolidniejsza firma w światowym futbolu. Jest piłkarzem, który zawsze gra bardzo dobrze, a na Euro zbliżył się do perfekcji.

Jerome Boateng jest największym nieobecnym jedenastki gwiazd, bo doprawdy, o jego niższości wobec wymienionego powyżej tercetu decydowały detale. Z nienagannej gry zarówno w odbiorze jak i konstrukcji może być dumny. Dwaj polscy stoperzy liczbą spektakularnych interwencji we własnym polu karnym przewyższyli wszystkich innych uczestników francuskiej imprezy. Natomiast jeśli chodzi o grę do przodu, są oczywiście o wiele gorsi od Hummelsa, Bonucciego, Chielliniego i Boatenga. Dlatego ani Kamil Glik, ani Michał Pazdan w Juventusie czy Bayernie nigdy nie wystąpią.

Niemniej - czapki z głów: zgodnie z trendami próbowali inicjować akcje zespołu i czasami im to bardzo ładnie wychodziło. I o ile jednak do kwartetu gwiazd środka obrony Euro 2016 nijak nie da się ich porównać, to już zestawienie z włoskim duetem mistrzów świata z 2006 roku: Alessandro Nestą i Fabio Cannavaro nie będzie przesadne. Samuel Umtiti zmienił w trakcie imprezy Adila Ramiego i grą w pełni potwierdził słuszność wyboru szefów Barcelony, którzy akurat go kupili. Olbrzymią intuicję we własnym polu karnym łączył z bezpiecznym, ale nie pozbawionym elementów finezji, wyprowadzaniem piłki ze strefy obronnej.

Odkąd Jose Fonte zajął miejsce na środku defensywy portugalskiej, przestała ona popełniać błędy. Nawet jeśli ktoś przypisze mu część winy za gola Roberta Lewandowskiego, to odkupił ją doskonałą grą w dalszej części meczu z Polską oraz w półfinale. Na ostatniej pozycji klasyfikujemy ex aequo liderów znakomitych formacji obronnych rewelacji imprezy, czyli Walii i Islandii. Ashley Williams i Ragnar Sigurdsson strzelili ponadto po golu. Obaj przekroczyli już trzydziestkę; gdyby byli choćby o pięć lat młodsi, jeszcze mogliby zrobić dużą karierę także w klubowym futbolu, gdyż naprawdę potrafią grać w piłkę, a charyzma, tak ważna na tej pozycji, tryska im uszami.

(...)

Leszek Orłowski

CAŁE ZESTAWIENIE MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWEJ "PIŁCE NOŻNEJ"

ZOBACZ WIDEO Jerzy Engel: Nie można porównać Polski z Portugalią (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)