Jedyny taki mecz w życiu

WP SportoweFakty / Dariusz Faron / Na zdjęciu: Helen i Michael z dziećmi.
WP SportoweFakty / Dariusz Faron / Na zdjęciu: Helen i Michael z dziećmi.

Helen jest pewna, że jej Anglicy gładko wygrają półfinał. Michael, jej mąż pochodzący z Danii, nie zamierza wyprowadzać żony z błędu. Wieczorem sama się przekona.

[b]

Z Londynu - Dariusz Faron 
[/b]
Choć do meczu Anglia - Dania kilka godzin, pod Wembley gromadzą się już pierwsi kibice, którzy nie mogą doczekać się drugiego półfinału mistrzostw Europy. Na trybunach zasiądzie ponad 60 tysięcy osób.

Astronomiczne ceny

Fani, którzy kupili wejściówki, są prawdziwymi szczęściarzami, bo przecież dla gospodarzy to historyczny mecz. Głęboko wierzą, że po raz pierwszy w historii uda im się awansować do finału turnieju.

Dlatego też nie dziwi, że do samego końca trwa polowanie na bilety. Ceny wejściówek dystrybuowanych przez UEFA wahały się od 167 do 595 funtów. Jeśli ktoś nie ma jeszcze biletu, a marzy o obejrzeniu półfinału z trybun, musi zdać się na pośredników oraz indywidualne oferty, i liczyć się z dużo większym wydatkiem - najtańsze wejściówki kosztują kilkaset funtów, a ceny dochodzą nawet do siedmiu, ośmiu tysięcy.

ZOBACZ WIDEO: "Biorą cię do lasu, śpisz w stodole na słomie". Były reprezentant Polski wspomina sytuację w klubie z Danii

Ale że Anglicy czekali na taki mecz 25 lat (podczas Euro 96 też dotarli do półfinału), chętnych pewnie nie zabraknie.

Konflikt w rodzinie

Szacuje się, że w środowy wieczór na trybunach Wembley zasiądzie też 8 tysięcy Duńczyków. Mowa o kibicach, którzy na stałe mieszkają w Wielkiej Brytanii. Mieszkańcy Danii nie przylecieli do Londynu ze względu na obostrzenia i obowiązek przejścia dziesięciodniowej kwarantanny.

Wśród szczęśliwców posiadających wejściówki są między innymi Helen i Michael, dla których mecz będzie szczególny nie tylko ze względu na jego stawkę.

Michael: - Duńczycy wygrają 1:0. Żona ma zupełnie inne zdanie, bo jest Angielką!

Helen: - To najlepsza reprezentacja Anglii od wielu lat. Gareth Southgate może odpędzić demony z Euro 1996, kiedy to nie strzelił karnego w półfinale z Niemcami. Nie mam wątpliwości, że przejdziemy dalej. Obstawiam 3:1 dla nas.

Helen załamuje ręce: - Jestem sama, bo synowie też kibicują Duńczykom. Cóż, ktoś po meczu będzie smutny, a ktoś szczęśliwy. Jeśli awansuje Dania, będę ją wspierać w finale. Dla nas turniej ułożył się w wymarzony sposób. Cokolwiek się nie wydarzy, w najważniejszym spotkaniu zagra "nasza" drużyna.

Para twierdzi, że przed półfinałem wcale się nie sprzecza, bo przyzwyczaiła się już do podobnej sytuacji. Ona sympatyzuje z Newcastle United, a on z Manchesterem City. Na co dzień to Michael cieszy się częściej po zwycięstwach ulubieńców. Teraz faworytem będzie drużyna Helen, ale mąż przekonuje ją, że Duńczycy mają swoje argumenty.

Michael: - Przyjechaliśmy tutaj jako bardzo silny zespół. A to, co przydarzyło się Christianowi Eriksenowi, dodatkowo zjednoczyło ekipę. Myślę, że cała drużyna gra teraz dla niego i byłoby pięknie, gdyby wznieśli dla niego puchar. Dlatego wyjątkowo zależy mi na ograniu Anglików. Mam nadzieję, że w niedzielę też zobaczę na Wembley mecz swojej reprezentacji.

Tak jakoś wyszło

On i Helen poznali się siedemnaście lat temu w Lancaster. Michael przyjechał na studia. Planował zrobić dyplom i wrócić do kraju, lecz życie napisało zupełnie inny scenariusz.

- Czy to miłość od pierwszego wejrzenia? No nie wiem... On mnie poderwał! Przyjaciel od razu powiedział mi, że "chyba polubiłam tego faceta z Danii". Nie mylił się - wspomina ze śmiechem Helen.

Michael, pytany czy został w Anglii ze względu na miłość, z szelmowskim uśmiechem ucina: - Tak jakoś wyszło. A potem bez problemów wytrzymuje piorunujący wzrok żony.

Mieszkają w Newcastle. Do Londynu pięć godzin jazdy samochodem, ale nie mogli sobie odpuścić. Mówią, że taki mecz zdarza się raz w życiu. Czeka ich świetny wieczór.

Helen nie wyobraża sobie tylko jak to będzie, jeśli Anglicy przegrają. Ona we łzach rozpaczy, a jej trzech ukochanych facetów będzie płakać z radości.

Cóż, tak jakoś wyszło.

Zobacz także: 
Żona Moraty upubliczniła obraźliwe wpisy 
Kamil Wilczek: dało się wyczuć strach panujący w mieście

Komentarze (0)