Sergio Perez w kwalifikacjach do GP Monako mocno naciskał na Charlesa Leclerca, który znajdował się na rekordowo szybkim okrążeniu. Kierowca Red Bull Racing tracił na pewnym etapie 0,090 s do rywala z Ferrari, ale jego ostatni przejazd w Q3 mógł zmienić sytuację. Tyle że Perez rozbił swój bolid w zakręcie Portiera i w ten sposób zakończył udział w czasówce.
Po zakończeniu walki o pole position kierowca "czerwonych byków" przyznał, że jest mu naprawdę przykro z takiego rozstrzygnięcia. Perez wytknął też błąd własnej ekipie. - Myślę, że nasza strategia z oponami była błędna. Zwłaszcza ten ostatni zestaw ogumienia nie był odpowiednio zagrzany - powiedział Meksykanin przed kamerami Sky Sports.
- Prawie straciłem tył bolidu już w pierwszym zakręcie. Z perspektywy czasu myślę, że nie działaliśmy właściwie. W zakręcie Portiera byłem bliski wykręcenia czasu, jaki uzyskałem na wcześniejszym przejeździe. Chciałem to jeszcze poprawić. Wcisnąłem wcześniej gaz, ale poczułem wtedy, że tylna nie trzyma odpowiednio asfaltu. Aż ją w końcu straciłem - dodał Perez.
ZOBACZ WIDEO Wielki powrót do KSW. To będzie przyszły mistrz organizacji?
Kierowca Red Bulla miał pecha, gdyż zaraz za nim na torze znajdował się Carlos Sainz. Reprezentant Ferrari nie miał czasu na reakcję i dodatkowo trafił w bolid Meksykanina.
Sergio Perez po wypadku trafił do centrum medycznego, ale badania nie wykazały u niego żadnych obrażeń. 32-latek był nawet zaskoczony, że czujniki w jego maszynie wykazały na tyle duże przeciążenia podczas zderzenia, że musiał przejść obowiązkowe testy medyczne.
- Myślę, że doszło do jakiegoś problemu z czujnikiem. To dość wolny zakręt, siła uderzenia nie była duża - wskazał Perez.
Na szczęście uszkodzenia w bolidzie Pereza są powierzchowne. Nic nie wskazuje na to, aby Red Bull musiał wymienić skrzynię biegów czy inne elementy, co mogłoby skutkować karnym przesunięciem na polach startowych. To oznacza, że Meksykanin ustawi się na trzeciej pozycji na starcie do GP Monako.
Czytaj także:
Nadciąga pomoc dla Rosjan? Syn oligarchy bierze sprawy w swoje ręce
Sebastian Vettel ofiarą złodziei. Znane szczegóły rabunku