Gdy przed rokiem Formuła 1 dotarła na Węgry, głośno było o ustawie anty-LGBT, jaką przeforsowała partia Viktora Orbana. Ogranicza ona prawa mniejszości seksualnych, m.in. poprzez zakaz pokazywania się w węgierskiej telewizji. Węgrzy zabronili też rozmawiania o osobach homoseksualnych czy transpłciowych w szkołach.
Głośno przeciwko węgierskiemu prawu protestował Sebastian Vettel, który przez cały weekend na Hungaroringu posiadał na sobie ubrania z elementami tęczy. 34-latek założył też specjalną koszulkę z napisem "Same Love" przy okazji odtwarzania hymnu Węgier przed wyścigiem F1.
Zachowanie Vettela wywołało burzę wśród polityków Fideszu. Część zwolenników Orbana porównywała mistrza F1 do Adolfa Hitlera i nazistów. "Niemcy zawsze byli dobrzy w posługiwaniu się politycznie poprawną symboliką na imprezach sportowych" - napisał w mediach społecznościowych eurodeputowany Tamas Deutsch, przedstawiając przy tym zdjęcie Hitlera przemawiającego na otwarciu igrzysk olimpijskich w roku 1936.
ZOBACZ WIDEO: Iga Świątek szczerze o marzeniach z dzieciństwa. "Nie wyobrażałam sobie siebie z trofeami"
Do tamtych wydarzeń Vettel odniósł się w najnowszej rozmowie z magazynem "Attitude". - Zrobiłem to, co zrobiłem, bo chciałem pokazać, że nie popieram przepisów anty-LGBT uchwalonych na Węgrzech. Nie zrobiłem tego, by zyskać rozgłos. Jeśli ktoś ze społeczności LGBTQ+ był zdenerwowany tą ustawą i zachęciłem go do otwartego protestu, to dla mnie coś miłego - powiedział kierowca Aston Martina.
- Być może dzięki mojemu protestowi więcej fanów F1 zaczęło myśleć o różnorodności i inkluzywności. Być może ważne są działania podejmowane przez niektórych z nas - dodał Vettel.
Już wcześniej Vettel stwierdził, że Formuła 1 jest otwarta na kierowcę-geja i z radością przyjąłby on coming-out w tym środowisku. - Być może w przeszłości tak nie było, ale sądzę, że teraz kierowca-gej byłby mile widziany w F1 i słusznie. Czuję, że pomógłby on w eliminacji uprzedzeń i pchnąłby nasz sport w lepszym kierunku. Dlatego zdecydowanie uważam, że sport jest na to gotowy - stwierdził były mistrz świata.
Vettel ma przy tym świadomość, że F1 często pojawia się w krajach, które łamią podstawowe prawa człowieka, w tym mniejszości LGBTQ+. - Formuła 1 w tym roku zamierza ścigać się w 22 krajach. Jeśli chodzi o prawa LGBTQ+, w niektórych sytuacja wygląda gorzej niż w innych. Moglibyśmy odmówić ścigania się w tych państwach, ale co by to dało? Jeśli nie będziemy się tam pojawiać, to nic nie zmienimy - ocenił Niemiec.
- Jeśli natomiast będziemy się ścigać w tych krajach, a następnie będziemy grzecznie, ale stanowczo stawać w obronie tego w co wierzymy, to możemy mieć pozytywny wpływ na rzeczywistość. Ważne wartości i zasady nie mogą zatrzymywać się na granicach państw - podsumował Vettel.
Czytaj także:
Robert Kubica wrócił, by wygrać. "Wiem, że może nie być drugiej szansy"
Ostrzeżenie dla Micka Schumachera. To może być jego koniec z F1