Nelson Piquet w ostatnich dniach wywołał aferę rasistowską w Formule 1. Brazylijczyk w wywiadzie udzielonym portugalskiemu dziennikarzowi nazwał Lewisa Hamiltona "czarnuchem". Chociaż 69-latek opublikował przeprosiny i zapewnił, że jego wypowiedzi zostały źle przetłumaczone i nie miały podłoża rasistowskiego, to F1 postanowiła odebrać mu prawo wstępu do padoku.
Pozbawienie przywilejów przez F1 może być najmniejszym problemem Piqueta. Dziennik sportowy "Lance!" z Rio de Janeiro donosi, że postępowania sądowego przeciwko byłemu mistrzowi świata domagają się brazylijscy parlamentarzyści.
Trzech polityków z Brazylii wezwało prokuraturę do postawienia zarzutów Piquetowi. Ich zdaniem, były kierowca F1 dopuścił się ataku mającego podłoże rasistowskie. Prawnik Renan Gandolfi uważa, że w oparciu o lokalne przepisy, Brazylijczykowi grozić może kara grzywny lub nawet trzy lata pozbawienia wolności.
- Traktowanie czarnoskórych osób w tak pejoratywny sposób, w jaki robi to Nelson Piquet, stoi na przeszkodzie w dążeniu do równouprawnienia i uczynienia naszego środowiska równym i sprawiedliwym - powiedziała lewicowa polityk Taliria Petrone.
Część Brazylijczyków w ataku środowisk lewicowych na Piqueta doszukuje się podłoża politycznego. 69-latek jest wielkim zwolennikiem konserwatywnego prezydenta Jaira Bolsonaro. Wielokrotnie spotykał się z nim w miejscach publicznych, a w jednym z wywiadów przyznał, że będzie jego fanem "aż do śmierci".
Czytaj także:
Koszmarny wypadek w F1. Jest decyzja FIA
Bolid Kubicy rusza w trasę po Polsce. Zobaczysz go na stacjach paliw
ZOBACZ WIDEO: Ojciec zgubił dziecko na plaży. Niewiarygodne, co zrobił później