Zarzuty dla sześciu osób. Ciąg dalszy skandalu po wyścigu F1

Policja zatrzymała siedem osób, po tym jak protestujący wbiegli na tor podczas niedzielnego wyścigu F1. Ostatecznie sześć usłyszało zarzuty. Zostali oni oskarżeni o popełnienie wykroczenia, wskutek którego szkodę mogło ponieść społeczeństwo.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
protest podczas GP Wielkiej Brytanii Twitter / Just Stop Oil / Na zdjęciu: protest podczas GP Wielkiej Brytanii
W angielskim prawie karnym funkcjonuje pojęcie "public nuisance". Mowa o popełnieniu wykroczenia, wskutek którego szkody ponosi ogół społeczeństwa, a nie pojedyncza osoba. To właśnie takie zarzuty usłyszało sześć osób z grupy "Just Stop Oil". Wbiegły one na tor podczas pierwszego okrążenia wyścigu Formuły 1 o GP Wielkiej Brytanii, aby sprzeciwić się wydobywaniu ropy naftowej.

Zachowanie aktywistów mogłoby się zakończyć tragicznie, ale na szczęście wbiegli oni na tor w okolicach prostej Wellington w momencie, gdy GP Wielkiej Brytanii było już przerwane czerwoną flagą. W pierwszym zakręcie doszło bowiem do koszmarnego wypadku z udziałem Guanyu Zhou.

Oskarżeni przez brytyjskie służby mają od 21 do 46 lat. W tym gronie są nie tylko mężczyźni, ale też kobiety.

Jeszcze w niedzielę policja z Northamptonshire informowała o zatrzymaniu siedmiu osób. Śledztwo funkcjonariuszy sprawiło, że ostatecznie 43-letni mężczyzna został zwolniony z aresztu i nie usłyszał zarzutów.

Przypomnijmy, że Stefano Domenicali ocenił zachowanie protestujących mianem "niebezpiecznego i nieodpowiedzialnego". Szef F1 wskazał, że każdy ma prawo do protestowania, ale nie powinien przy tym narażać zdrowia i życia innych.

W podobnym tonie po GP Wielkiej Brytanii wypowiadali się kierowcy. Chociażby Sebastian Vettel przyznał rację aktywistom i zaznaczył, że popiera głoszone przez nich hasła, ale nie powinny one wbiegać na tor podczas wyścigu F1. - Ci ludzie nie działają z frustracji, ale są zdesperowani. Podzielam ich pewne lęki i niepokoje, które ma każdy, kto rozumie skalę problemu, z jaką mierzy się ludzkość i to dokąd zmierza świat - powiedział były mistrz świata.

Kontrowersji całej sprawie dodaje fakt, że brytyjska policja już na kilka dni przed wyścigiem F1 na Silverstone weszła w posiadanie informacji, że pewna grupa aktywistów chce zakłócić przebieg GP Wielkiej Brytanii. Służby nie zapobiegły jednak protestowi. Ograniczyły się jedynie do komunikatu, w którym poprosiły o rezygnację z tak szkodliwej formy protestu.

- Jestem naprawdę rozczarowany, że grupa ludzi zignorowała nasze ostrzeżenia przed wyścigiem i podjęła niezwykle niebezpieczną decyzję o wejściu na tor. Proponowaliśmy im organizację pokojowego protestu na terenie obiektu. Nie zgodzili się jednak na to, wybierając w zamian narażanie życia kierowców, funkcyjnych i wolontariuszy. To niesamowicie rozczarowujące - powiedział oficer Tom Thompson w Sky Sports.

Czytaj także:
Koszmarny wypadek w F1. Jest decyzja FIA
Bolid Kubicy rusza w trasę po Polsce. Zobaczysz go na stacjach paliw

Czy to błąd służb, że protestującym udało się wbiec na tor?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×