Kibice cieszyli się z wypadku Hamiltona. Szef Mercedesa oburzony
Po tym jak Lewis Hamilton rozbił bolid w kwalifikacjach do GP Austrii, holenderscy fani Maxa Verstappena zaczęli wiwatować z radości. Oburzony zachowaniem kibiców jest Toto Wolff. - Musimy zacząć edukować ludzi - twierdzi szef Mercedesa.
Na trybunach Red Bull Ringu od lat nie brakuje Holendrów, dla których swego czasu GP Austrii stało się domowym wyścigiem w związku z faktem, iż obiekt należy do Red Bulla. To właśnie holenderscy fani dali się we znaki Hamiltonowi, radośnie fetując jego wypadek w piątkowych kwalifikacjach F1.
- Niczego nie słyszałem i nie widziałem - powiedział w pierwszej chwili Toto Wolff w rozmowie ze Sky Sports, ale następnie skrytykował zachowanie publiki na Red Bull Ringu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski- Musimy zacząć edukować ludzi, by nie cieszyli się z tego, że bolid rywala jest na ścianie albo żeby nie wygwizdywali kierowcy, gdy udziela wywiadu. Nawet jeśli mieliśmy jakieś historie z naszymi konkurentami, to nikt nie powinien robić takich rzeczy. Dlatego musimy o tym porozmawiać. Formuła 1, również media, powinny edukować ludzi w tym zakresie - dodał szef Mercedesa.
Christian Horner z Red Bull Racing również zaapelował do fanów, by nie cieszyli się z problemów i wpadek rywali. - Wspaniale jest wrócić do Austrii. Uwielbiamy się tu ścigać, bo otrzymujemy tutaj niesamowite wsparcie. Pasja u tych ludzi jest wyczuwalna. Jednak nie powinna zamieniać się w drwiny z naszych przeciwników - powiedział szef "czerwonych byków".
To nie pierwszy raz, gdy w F1 pojawia się temat radości kibiców z wypadku innego kierowcy. Gdy przed rokiem Hamilton doprowadził do wyrzucenia Verstappena z toru w GP Wielkiej Brytanii, a ten uderzył z ogromną prędkością w bariery w zakręcie Copse, zgromadzony tam tłum szalał z radości.
Wypadek Hamiltona miał miejsce w połowie Q3, gdy 37-latek nie miał mierzonego czasu okrążenia na koncie. W efekcie ustawi się on na odległym dziesiątym miejscu startowym w sobotnim sprincie.
Czytaj także:
Formuła 1 reaguje na wysoką inflację. Koniec sporów o pieniądze
Lewis Hamilton zabrał głos po wypadku. Ma pretensje do samego siebie