Po zakończeniu GP Austrii sporo mówi się nie tylko o wydarzeniach na torze, ale również scenach, jakie miały miejsce na trybunach. Od piątku kibice raportowali w mediach społecznościowych, że na Red Bull Ringu dochodzi do niewłaściwych zachowań. Najczęściej zarzuty kierowano pod adresem holenderskich grup wspierających Maxa Verstappena.
Głośno zrobiło się o przypadku fanki Lewisa Hamiltona, której grupa pijanych Holendrów miała próbować zaglądać pod spódnicę. Kobieta usłyszała, że "nie zasługuje na szacunek", skoro wspiera Brytyjczyka. Z opresji wybawił ją Mercedes, który zabrał fankę Hamiltona do garażu w trakcie niedzielnego wyścigu.
Tego typu zachowań było więcej - część pań skarży się, że były dotykane przez pijanych mężczyzn, innym robiono zdjęcia bez ich zgody. Kibice Verstappena dokonali też rytualnego spalenia gadżetów Hamiltona i Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2012 zmieniła wygląd. Nie poznasz jej!
Formuła 1 obecnie wyjaśnia incydenty z Red Bull Ringu, a Sebastian Vettel stwierdził, iż tego typu kibiców należy objąć dożywotnim zakazem wejścia na wyścigi. Konkretnych działań oczekuje też Lewis Hamilton. - To obrzydliwe zachowanie - powiedział wprost siedmiokrotny mistrz świata F1, cytowany przez motorsport.com.
- Czas na działanie. Kampania "We Race As One", ogłoszona przez F1, była czymś dobrym. Jednak to tylko słowa. Właściwie nie poszły za nią żadne działania. Nie uruchomiono żadnych funduszy na rzecz różnorodności czy integracji. Nie było programu, który wywołałby jakąś zmianę - ocenił kierowca Mercedesa.
Formuła 1 wystartowała z kampanią "We Race As One" w roku 2020, gdy na całym świecie popularność zdobył ruch Black Lives Matter. Po tym jak w USA doszło do zabójstwa George'a Floyda, królowa motorsportu postanowiła wspierać czarnoskórych i prowadzić działania mające na celu walkę z rasizmem i nietolerancją.
W ramach "We Race As One" kierowcy przed każdym wyścigiem klęczeli na polach startowych, by wyrazić swój sprzeciw wobec rasizmowi. Z tej ceremonii zrezygnowano w roku 2022, bo Formuła 1 zapowiedziała stawianie na konkretne działania, a nie gesty. Jednak zdaniem Hamiltona, dyscyplina nie dokonała żadnego przełomu.
- Musimy korzystać z naszej platformy, ale w taki sposób prawdziwy. Musimy zrobić krok naprzód i zacząć działać. Same mówienie nie pomoże. To nie do zaakceptowania, same słowa nie wystarczają - dodał Hamilton.
37-latek sam aktywnie stara się walczyć z rasizmem i wykluczeniem osób czarnoskórych. Po wydarzeniach z 2020 roku założył Komisję Hamiltona, czyli specjalną organizację, która ma badać przyczyny wykluczenia czarnoskórych w motorsporcie. Kierowca Mercedesa ruszył też z programem Mission 44, który ma wspierać osoby ze środowisk wykluczonych. Na ten cel przeznaczył kilkanaście milionów funtów z własnego majątku.
Czytaj także:
Kolejne problemy byłego szefa F1. Zdefraudował miliony funtów?
Mógł spłonąć w bolidzie. Ma pretensje do obsługi toru