Po raz ostatni BMW próbowało podbić Formułę 1 w latach 2006-2008, gdy firma z Monachium była współwłaścicielem Saubera. To właśnie Niemcy dali szansę debiutu w F1 Roberta Kubicy, który odwdzięczył się tej marce jedynym zwycięstwem w jej dziejach - miało to miejsce przy okazji GP Kanady w sezonie 2008.
Chociaż Kubica po triumfie w Montrealu został liderem mistrzostw świata F1 i miał szansę na tytuł mistrzowski, to Niemcy podjęli wówczas decyzję o zaprzestaniu rozwoju samochodu. BMW skupiło się na roku 2009, bo zakładało, że nowy bolid pozwoli marce zdominować rywalizację. Tak się jednak nie stało, bo konstrukcja modelu F1.09 okazała się mało konkurencyjna.
BMW wydało na rozwój F1.09 sporo pieniędzy, co w połączeniu z ówczesnym kryzysem ekonomicznym, skłoniło firmę do podjęcia decyzji o wyjściu z F1. Wtedy też Kubica postanowił zmienić pracodawcę i przeniósł się do Renault.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
Teraz możemy być świadkami wielkiego powrotu BMW do F1 - tak twierdzi na swoim blogu dziennikarz Joe Saward. Jak zauważył Brytyjczyk, producent z Monachium prowadzi rozmowy z McLarenem ws. współpracy przy rozwoju samochodów drogowych. Jedno ze źródeł przekazało Sawardowi, że umowa może zostać rozszerzona o wspólny projekt w F1.
Do nawiązania współpracy mogłoby dojść w roku 2026, kiedy to w F1 pojawią się zupełnie nowe silniki. Wtedy też do stawki dołączy grupa Volkswagen - z markami Porsche oraz Audi. BMW stoi na stanowisku, że rywalizacja w królowej motorsportu ze swoimi głównymi konkurentami (Mercedes, Audi) może być atrakcyjna z punktu widzenia sprzedaży samochodów osobowych.
Równocześnie McLaren nie dysponuje środkami, które pozwoliłyby mu samodzielnie opracować nową jednostkę napędową. Dlatego partnerstwo z BMW jest idealną opcją dla Brytyjczyków.
Smaczku plotkom o wejściu BMW do F1 dodaje fakt, że konkurencyjne Audi ma od roku 2026 dostarczać silniki dla Saubera, czyli dawnego partnera firmy z Monachium.
Czytaj także:
Wielki powrót do F1 staje się realny. Kibice mogą być zachwyceni
Skandal podczas GP Austrii. Policja zabrała głos