Zakładanie maseczek w padoku Formuły 1 było obowiązkowe w latach 2020-2021. Osoby przebywające w kluczowym miejscu toru musiały zakrywać nos i usta nawet w sytuacji, gdy nie wymagały tego przepisy danego kraju. W ten sposób F1 chciała ograniczyć ryzyko związane z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Jednak przed sezonem 2022 sytuacja uległa zmianie.
Po tym jak F1 wprowadziła obowiązek szczepień przeciwko COVID-19, a także zmalała liczba nowych przypadków zakażeń, poluzowano obostrzenia covidowe w padoku. Jednak w ostatnich tygodniach Lewis Hamilton ponownie zaczął korzystać z maseczki ochronnej, co wywołało szereg pytań.
- To jest mój osobisty wybór. Zauważyłem, że wiele ludzi wokół mnie ponownie choruje na COVID-19, więc wolałbym tego uniknąć. Nie chcę znowu przechodzić zakażenia koronawirusem. Doświadczyłem tego już dwukrotnie, teraz wielu znajomych informuje mnie o chorobie i nie czują się najlepiej - powiedział Hamilton, cytowany przez planetf1.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
- Nikt wokół nie nosi już maseczek, więc postanowiłem, że będę to robił ja. Zachęcam ludzi do robienia tego, na co mają ochotę. W ostateczności chodzi o twoje zdrowie. Ja mam jeden cel, chcę wrócić zdrowy do domu. Chcę móc obudzić się, trenować i robić to, co kocham. Chcę też zapewnić bezpieczeństwo ludziom, którzy są w pobliżu mnie, bo ich kocham - dodał siedmiokrotny mistrz świata F1.
Lewis Hamilton po raz pierwszy zakaził się koronawirusem pod koniec sezonu 2020, gdy w GP Sakhir musiał go zastąpić George Russell. Brytyjczyk z tego powodu opuścił jeden wyścig F1, a następnie twierdził, iż znajduje się w gorszej formie fizycznej ze względu na tzw. long-COVID.
Nie jest jasne, kiedy kierowca Mercedesa po raz drugi chorował na COVID-19. Hamilton nie informował kibiców o ponownym zakażeniu. Biorąc pod uwagę, że nie opuścił żadnego wyścigu w sezonie 2021 i 2022, to choroba mogła pojawić się u Hamiltona w przerwie między Grand Prix, przez co kierowca i jego zespół nie musieli o tym informować opinii publicznej i szukać zastępstwa.
Czytaj także:
Formuła 1 ma problem z kibicami. Kierowcy chcą reakcji
Ferrari musi podjąć trudną decyzję. Wybierze kierowcę numer jeden?