Robert Kubica kilkukrotnie w sezonie 2022 miał okazję jeździć modelem C42. Alfa Romeo dała szansę krakowianinowi podczas zimowych testów Formuły 1 w Barcelonie, a następnie w trakcie testów na torze w Imola. Później Kubica brał też trzykrotnie udział w piątkowych treningach F1 - w Hiszpanii, Francji i na Węgrzech.
Tak się składa, że na sprzedaż trafił właśnie demonstracyjny model C42. Mowa o tzw. show carze, czyli samochodzie szykowanym pod kątem różnego rodzaju pokazów czy eventów. Zachowuje on jednak idealne proporcje bolidu F1 i malowanie z sezonu 2022.
"Skonstruowany we współpracy z Alfą Romeo, model C42 budowany jest na zamówienie, a na całym świecie dostępna jest ograniczona liczba takich pojazdów" - napisano na stronie F1 Authentics, która odpowiada za jego sprzedaż.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!
"Ten show car został zbudowany z myślą o pokazach, a nie rywalizacji i jest tak skonstruowany, by wytrzymywać obciążenia związane z pokazami. Podwozie zbudowane jest z mieszanki prefabrykatów włókna węglowego i włókna szklanego. Wszystko po to, aby odwzorować prawdziwy bolid, a jednocześnie stanowić trwałą konstrukcję, która wytrzyma solidne obciążenia" - dodano.
Bolid wyposażony jest w elektronikę - m.in. specjalną kierownicę z wyświetlaczem, a także sprawnym światłem stop. Kierownica została podłączona z przednimi kołami, co umożliwia pełny zakres ruchu. Całość waży ok. 550 kilogramów. Bolid mierzy ok. 5,5 m długości i 2 m szerokości.
Aby było łatwiej transportować model C42, istnieje możliwość demontażu przedniego i tylnego skrzydła. Koła zdejmowane są w identyczny sposób jak w prawdziwym bolidzie F1, co daje możliwość trenowania pit-stopów w dowolnym miejscu i czasie.
Cena? "Zaledwie" 179 tys. funtów, co przy obecnym kursie daje niemal 1 mln złotych - dokładnie 977,5 tys. zł. Bolid obecnie jest w fazie produkcji, w przypadku zakupu odbiór planowany jest na drugi kwartał 2023 roku.
Czytaj także:
Ferrari wywiesiło białą flagę. Koniec nadziei o tytule
Mick Schumacher podjął zaskakującą decyzję. Szok w F1