Zamieszanie z karami w F1. Czas z nich zrezygnować?

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff

Coraz częściej Formuła 1 boryka się z problemami związanymi z karnym przesuwaniem na polach startowych za wymianę silników. Pojawił się nawet pomysł, by zrezygnować z tego typu kar. Nie chce o tym słyszeć Toto Wolff.

W tym artykule dowiesz się o:

Przy okazji ostatnich GP Belgii i GP Włoch pojawiło się spore zamieszanie z kolejnością na polach startowych, bo spora część kierowców Formuły 1 wykorzystała rywalizację na Spa-Francorchamps i Monzie do sięgnięcia po nowe silniki. To właśnie doprowadziło do karnych przesunięć.

Jako, że stopień kary uzależniony jest od liczby wymienionych części, kibice długo nie byli świadomi tego, jak wyglądać będzie ostateczna kolejność na starcie do GP Włoch. Problem mieli nawet sędziowie, a interpretacja przepisów na Monzie zajęła im niemal cztery godziny. Dlatego pojawił się postulat, by zrezygnować z karania za wymianę silników w F1.

O takim rozwiązaniu nie chce jednak słyszeć Mercedes. - Musimy sobie przypomnieć, skąd wzięły się kary. Mamy ograniczenie kosztów, jeśli chodzi o nadwozie, a tego nie było wcześniej. Rozwój silników nie jest natomiast w żaden sposób limitowany finansowo. Gdyby nie było tych kar, każdy miałby jednostki kwalifikacyjne. I to nie pięć takich silników, a dwadzieścia! Duże zespoły wydawałaby tyle, ile tylko by chciały, aby zyskać przewagę - powiedział Toto Wolff redakcji motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: partnerka Milika błyszczała w Paryżu

- Dlatego musi istnieć pewien czynnik, który będzie ograniczał to ryzyko i sprawiał, że zespoły nie będą zakładać nowych silników co wyścig. Czy przy okazji system kar stał się zbyt skomplikowany? Tak - dodał szef Mercedesa.

Jeden z pomysłów zakłada rezygnację z kar na polach startowych, a w zamian odbieranie punktów zespołom w klasyfikacji konstruktorów. Zdaniem Wolffa, nie rozwiąże to problemu, bo część ekip może całkowicie poświęcić te mistrzostwa, by zdobyć tytuł wśród kierowców.

- Zespoły mogą uznać, że liczy się tylko mistrzostwo wśród konstruktorów, więc będą wymieniać silniki na lewo i prawo, godząc się z brakiem punktów do klasyfikacji konstruktorów. Grunt, że wygrają tytuł indywidualnie - ocenił Wolff.

Czytaj także:
Kierowca wypiera się Rosji. Zaskoczenie w Moskwie
Red Bull uruchomił "plan B". Transfer kierowcy w F1 o krok

Komentarze (0)