W tym tygodniu Williams oświadczył Nyckowi de Vriesowi, że powinien być w gotowości i szykować się z zespołem na wylot do Azji, gdzie na początku października rozegrane zostanie GP Singapuru. Decyzja brytyjskiej ekipy podyktowana jest tym, że Alexander Albon wciąż nie powrócił do pełni zdrowia po operacji wyrostka robaczkowego, którą przeszedł przy okazji ostatniego wyścigu Formuły 1 we Włoszech.
Nagła choroba Albona sprawiła, że de Vries musiał na Monzy wskoczyć do bolidu, który był przygotowany w 100 proc. pod Taja. W efekcie Williams miał m.in. problem z dopasowaniem fotela. Holender mierzy bowiem ledwie 167 cm wzrostu, podczas gdy jego zespołowy kolega ma aż 186 cm.
De Vries miał pojawić się w fabryce w Grove, aby przypasować fotel pod swój wzrost i odbyć sesję w symulatorze w ramach zapoznania się z ulicznym torem w Singapurze. Jednak 27-latek nie został wpuszczony na pokład samolotu lecącego do Londynu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Andrejczyk na wakacjach. Wybrała nietypowy kierunek
"Nie pozwolono mi lecieć do Londynu o godz. 7.10. Sam dowód osobisty z kraju Unii Europejskiej nie jest już wystarczający, by wjechać do Wielkiej Brytanii. Wszystko dzięki brexitowi. Mój paszport jest natomiast w ambasadzie w związku z ubieganiem się o wizję do Japonii. Mój drugi paszport stracił z kolei ważność" - napisał na Instagramie rezerwowy kierowca Williamsa.
"Wyjazd do Wielkiej Brytanii został odwołany, zamiast tego wracam do domu" - dodał de Vries, którego przygotowania do ewentualnego GP Singapuru zostały tym samym mocno zakłócone.
Pocieszające dla rezerwowego Williamsa jest to, że powinien on odzyskać swój paszport przed GP Singapuru i tym samym jego podróż do Azji odbędzie się bez zakłóceń.
Czytaj także:
Zmiana kierowcy w GP Singapuru? Niepokojące doniesienia z Williamsa
Kubica przed Schumacherem. Polak doceniony w świecie F1