Robi się gorąco w F1. Mercedes ma "kreta" w FIA?

Po tym jak do mediów wyciekła informacja, że Red Bull Racing złamał limit finansowy F1, ostro zareagował Helmut Marko. Doradca "czerwonych byków" uważa, że w FIA pracuje "kret", który przekazuje kluczowe informacje Mercedesowi.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Toto Wolff Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff
Fakt, że Max Verstappen jest bliski obrony tytułu mistrzowskiego w sezonie 2022 sprawił, że podczas GP Singapuru w padoku Formuły 1 więcej mówiło się o możliwym złamaniu regulaminu przed Red Bull Racing. "Czerwone byki" miały w zeszłym roku przekroczyć limit wydatków F1 o 5-10 mln dolarów, co bez wątpienia wpłynęło nie tylko na ubiegłą kampanię, ale też przygotowania do obecnej.

Bardzo ostre komentarze szefów Mercedesa i Ferrari na temat możliwego złamania regulaminu przez Red Bulla rozwścieczyły szefów ekipy z Milton Keynes. Jeszcze w weekend Christian Horner nie wykluczał podjęcia kroków prawnych względem rywali. O krok dalej poszedł Helmut Marko.

Doradca Red Bulla ds. motorsportu stwierdził, że w FIA pracuje "kret", który wynosi cenne informacje i przekazuje je Mercedesowi. Zdaniem Austriaka, taką rolę pełni Shaila-Ann Rao. To ceniona prawniczka, która od niedawna jest sekretarzem generalnym FIA ds. sportu, a wcześniej pracowała w niemieckiej ekipie i była osobistą asystentką Toto Wolffa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze

- Po pierwsze, te informacje są zaskakujące. Nie mamy żadnych informacji o tym, że złamaliśmy regulamin, skąd zatem wie o tym Toto Wolff? Skąd ma tak szczegółowe ustalenia? To trzeba wyjaśnić w pierwszej kolejności - powiedział Marko w telewizji ORF.

Zdaniem 79-latka, szef Mercedesa nadal nie pogodził się z przegranym tytułem w sezonie 2021. - GP Abu Zabi już dawno minęło. To trochę dziwne, że nadal nie przetrawił tej porażki. To coś niesamowitego, jak on wymyślił te liczby. Mówi o ogromnych wydatkach, o sporym przekroczeniu budżetu. Skoro tak, to w FIA musi pracować jakiś kret - dodał doradca Red Bulla.

To nie pierwszy raz, gdy obóz Red Bulla oskarża Rao o dostarczanie informacji Mercedesowi. Podobne sugestie pojawiały się przed kilkoma miesiącami, gdy FIA interweniowała ws. podskakiwania bolidów i wprowadziła nowe przepisy, na które Mercedes był w stanie zareagować w ekspresowym tempie.

Również Ralf Schumacher w niemieckim Sky zwrócił uwagę na to, że wyciek ws. możliwego złamania przepisów przed Red Bulla szkodzi F1. - Wszyscy wiemy, że były pracownik Mercedesa i osoba bliska Toto Wolffowi pracuje teraz na wysokim stanowisku. FIA musi sama wszcząć wewnętrzne dochodzenie, bo takie informacje nie mogą wychodzić na wierzch. Szkodzi to F1 i być może jest w tym wina FIA - ocenił były kierowca.

Za ewentualne przekroczenie limitu wydatków Red Bull mógłby stracić tytuł mistrzowski Maxa Verstappena albo też zostać wykluczony z klasyfikacji konstruktorów. Wiele wskazuje jednak na to, że do tego nie dojdzie. Ostatnie doniesienia mówią, że "czerwone byki" otrzymają karę w wysokości 7,5 mln dolarów. Będą też mieli ograniczony czas rozwoju bolidu w tunelu aerodynamicznym.

- Do tej pory nie znamy wyników audytów, nie przedstawiono nam żadnych konkretnych liczb. Jednak jest kilka punktów, które postrzegamy inaczej niż FIA pod względem interpretacji wydatków. Wysłaliśmy raport do FIA i na razie nie mamy odpowiedzi. Jeśli wezmą pod uwagę nasze poprawki, to nie przekroczymy limitu wydatków. Dlatego cała ta dyskusja jest bez sensu - podsumował Marko.

Czytaj także:
Zawodnik pobity przez mechanika. "Milczałem, aby zachować miejsce w zespole"
Najgorszy wyścig Verstappena. Kierowca wskazał powód

Czy jesteś zaskoczony słowami Helmuta Marko?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×