Dietrich Mateschitz był wielkim pasjonatem sportów motorowych. Austriacki miliarder z rozmachem wszedł do Formuły 1, stając się właścicielem dwóch zespołów - Red Bull Racing oraz Alpha Tauri. Po śmierci biznesmena dokonano przeglądu inwestycji marketingowych i handlowych. Powstały na ten temat raport może mieć ogromny wpływ na dalszą obecność "czerwonych byków w F1.
O ile Red Bull Racing, który na przestrzeni lat zdobył kilka tytułów mistrzowskich, jest niezagrożony, o tyle Alpha Tauri może zostać wystawiona na sprzedaż. Do takich informacji dotarł "Auto Motor und Sport".
Alpha Tauri wcześniej funkcjonowała jako Toro Rosso. Gdy Mateschitz przejmował mały zespół z włoskiej Faenzy, nazywał się on Minardi i znajdował się o krok od bankructwa. Austriacki miliarder chciał, by ekipa ta szkoliła młodych kierowców z myślą o Red Bullu. To tam pierwsze kroki stawiali m.in. Sebastian Vettel, Max Verstappen i Daniel Ricciardo.
Z raportu zleconego przez Olivera Mintzlaffa, nowego dyrektora generalnego Red Bulla ds. projektów korporacyjnych i inwestycji, zespół Alpha Tauri nie zarabia na siebie. Uruchomienie marki odzieżowej pod tą nazwą również nie przyniosło pożądanych efektów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szałowa kreacja Sereny Williams. Fani zachwyceni
Zdaniem "AMuS", Red Bull kreśli kilka scenariuszy dla Alpha Tauri. Pierwszy zakłada przeprowadzkę ekipy do Wielkiej Brytanii, bo dzięki temu udałoby się obniżyć koszty i zwiększyć efekt synergii z głównym zespołem.
Bardziej prawdopodobna opcja to sprzedaż Alpha Tauri. Zainteresowanie zespołem mają wyrażać trzy podmioty - Michael Andretti, brytyjski Hitech GP oraz indyjski Mumbai Racing.
Andretti od kilku lat stara się wejść do F1 ze swoim zespołem, ale jego starania są konsekwentnie blokowane przez obecną stawkę. Nabycie Alpha Tauri mogłoby rozwiązać kłopoty Amerykanina. Z kolei Hitech GP należy do Olivera Oakesa, który współpracuje z Red Bullem w niższych seriach wyścigowych przy szkoleniu młodych kierowców. Oakes mógłby otrzymać środki na tę inwestycję od jednego z funduszy w Dubaju.
Czytaj także:
- "Chodzący trup". Tak podsumowali Schumachera
- Próba cenzury rozwścieczyła kierowców F1. Nadal będą mówić to, co myślą