Jeszcze w 2018 roku wydawało się, że Daniel Ricciardo ma potencjał, by w przyszłości powalczyć o tytuł mistrza świata Formuły 1. Wówczas mówiło się, że Australijczykiem interesują się m.in. Ferrari i Mercedes. W obliczu rosnącej pozycji Maxa Verstappena, kierowca postanowił odejść z Red Bull Racing i trafił do Renault. Decyzja okazała się jednak błędna, bo francuska ekipa nie wykonała wówczas wystarczającego kroku naprzód.
Ricciardo spędził sezony 2019-2020 na walce w środku stawki F1, po czym przeniósł się do McLarena i ponownie zderzył się z murem. Tym razem problem tkwił jednak w kierowcy, który nie potrafił wykorzystać potencjału bolidu z Woking. To doprowadziło do przedwczesnego zakończenia współpracy.
33-latek pozostał w padoku jako ambasador i rezerwowy Red Bulla, ale jego głównym celem jest powrót do F1 w roku 2024. To jednak mało realna perspektywa. - Wątpię. Red Bull nie ma powodów, by nie przedłużać umowy z Perezem, a drugie miejsce zajmuje Verstappen. Nie widzę też, b ktokolwiek odszedł z Ferrari albo dobrowolnie zrezygnował z kontraktu. Nie wiem, gdzie Ricciardo miałby się udać - powiedział "West Australian" Alan Jones, mistrz świata F1 z sezonu 1980.
ZOBACZ WIDEO: Jej figura robi wielkie wrażenie. Tylko spójrz na te zdjęcia z rajskich wakacji
Jeszcze przed sezonem 2023 zainteresowanie Ricciardo wykazywały Haas i Williams. Rozmowy szybko zakończono, gdy wyszło na jaw, że Australijczyk żąda 10 mln dolarów za rok współpracy. Dla małych ekip to było zbyt wiele.
- Każdy ściga się w F1 dla wysokich not i uznania. Myślę, że Ricciardo nawet nie wie, dlaczego jego występy nagle tak się pogorszyły. Moje zdanie jest takie, że zaczął poświęcać zbyt dużo czasu na rzeczy niezwiązane z jazdą. Dlatego, tak jak powiedziałem wcześniej, nie widzę jego powrotu do F1 - dodał Jones.
Nadzieją Australijczyków jest obecnie 21-letni Oscar Piastri, który w przeszłości wygrywał mistrzostwa F2 i F3. - Myślę, że pewnego dnia może zostać mistrzem świata. Ten chłopak ma ogromną dawkę talentu - ocenił były kierowca Williamsa.
Problem Piastriego polega na tym, że McLaren przeżywa obecnie gorsze chwile. Brytyjska ekipa zaczęła sezon 2023 od zerowego dorobku punktowego w dwóch wyścigach. - Miał nieco pecha. Do tego nie ścigał się przez ostatnie dwanaście miesięcy, przyszło mu też rywalizować na nieznanych torach. Dlatego należy oczekiwać, że przed nim szybki proces nauki i podnoszenia umiejętności - podsumował Jones.
Czytaj także:
- Lewis Hamilton przesadza z krytyką Mercedesa? "Niewdzięczna, ale zrozumiała"
- "Agresywna rekrutacja". Zespół F1 poluje na inżynierów