Formuła 1 poszła na rękę zespołom. O tej zmianie mówiło się od dawna

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: wyścig F1 o GP Australii
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: wyścig F1 o GP Australii

Kalendarz F1 rozrasta się z roku na rok, tymczasem limity silnikowe dla zespołów pozostawały niezmienione. To prowadziło dotąd do kar za wykorzystanie nadmiernej liczby jednostek napędowych. Sytuacja powinna się zmienić po ostatnich zmianach.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnich latach normą stało się, że kierowcy Formuły 1 otrzymują kary za przekroczenie liczby dostępnych komponentów silnikowych. Często nie wynikały one z awaryjności maszyn, a bardziej z rozrastającego się kalendarza F1. Chociażby w sezonie 2023 przewidziano rekordowe 23 wyścigi, podczas gdy przepisy ustalono przed kilkoma laty, gdy terminarz królowej motorsportu był znacznie "chudszy".

Dlatego od pewnego czasu w padoku F1 pojawiały się sugestie, że limity należy zwiększyć i dostosować do obecnych realiów. Tak też się stało. Zespoły w porozumieniu z FIA ustaliły, że od teraz każdy kierowca może użyć czterech silników spalinowych (wcześniej trzech). Do wykorzystania będzie miał też cztery turbosprężarki, MGU-H i MGU-K.

Na niezmienionym poziomie pozostał limit baterii i elektroniki sterującej. Oznacza to, że każdy kierowca będzie mógł sięgnąć po dwa elementy tego typu w ciągu jednego sezonu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polski koszykarz zszokował. "Prawdziwe czy oszukane?"

Przydział baterii i elektroniki pozostawiony na tym samym poziomie jest ważny ze względu na Charlesa Leclerca. Kierowca Ferrari miał problemy z elektroniką w swoim bolidzie podczas GP Bahrajnu, przez co w GP Arabii Saudyjskiej sięgnął po trzeci moduł sterujący i odbył karę przesunięcia o dziesięć pozycji startowych.

Zwiększenie liczby dostępnych komponentów nie jest jedyną zmianą w regulaminie F1. Światowa Rada Sportów Motorowych dokonała też aktualizacji przepisów sportowych. W jej ramach wydłużono czas przeznaczony na procedurę startową z 40 do 50 minut. W ten sposób zapewniono sobie więcej możliwości w przypadku chęci zorganizowania dodatkowych ceremonii.

"W niektórych wyścigach ten dodatkowy czas zostanie przeznaczony na prezentację kierowców przed kibicami" - poinformowała FIA.

Zespoły F1 debatowały też nad tym, aby inwestycje w infrastrukturę nie były wliczane do limitu kosztów. Nalega na to Williams, który po latach zaniedbań i braków finansowych, ma poważne braki w fabryce. Brytyjczycy, mając nowego właściciela, są gotowi dokonać zmian w zakładzie w Grove, ale równocześnie obniża im to dostępny pułap finansowy na dany sezon.

Podczas wtorkowego posiedzenia nie podjęto wiążącej decyzji ws. zmian w limicie budżetowym, ale sprawa będzie dyskutowana w kolejnych tygodniach.

Czytaj także:
- Fundacja Rosjanina napisała list do MKOl. Ma konkretne żądania
- UE nałożyła nowe sankcje na syna oligarchy. Jest wściekły!

Komentarze (0)