Fernando Alonso chce więcej. Hiszpan otwarcie o ambicjach swojego zespołu
Fernando Alonso stanął na podium w czterech z pięciu tegorocznych wyścigów F1. Trzecie miejsca przestają jednak wystarczać Hiszpanowi i jego zespołowi. Czy Aston Martin jest bliski odniesienia zwycięstwa? Alonso wierzy, że tak.
Dla 41-latka było to czwarte "pudło" w tegorocznej kampanii Formuły 1. W każdym z tych przypadków Hiszpan stawał na najniższym stopniu podium. O ile przed sezonem Aston Martin wziąłby taki wynik w ciemno, o tyle obecnie w Silverstone zaczynają myśleć o wygraniu wyścigu.
- Na początku roku zdobycie podium było czymś niesamowitym. Teraz, po czterech "pudłach", chcemy czegoś więcej. To oczywiste. Przydałoby się chociaż drugie miejsce, ale Red Bull jest niezniszczalny. Zawsze jest superszybki. Jednak kto wie, może Monako, może Barcelona, może tam nadejdzie taka możliwość - powiedział Alonso w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Bolid F1 jechał w tłum dziennikarzy! Absurdalna sytuacja w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu
Aston Martin musi też spoglądać za siebie, bo w ostatnich wyścigach gorzej zaczął punktować Lance Stroll. Natomiast zwyżkę formy zanotował Mercedes, który zbliżył się do rywala w klasyfikacji konstruktorów F1.
Alonso w wywiadzie po wyścigu w Miami zdradził jednak, że spodziewał się ostrzejszej walki z Mercedesem i Ferrari na Florydzie. - To był samotny wyścig z mojej perspektywy. Nie miałem wiele do roboty. Red Bull był znacząco przed nami, a rywale daleko za nami - ocenił kierowca z Oviedo.
- Spodziewaliśmy się, że rywale będą mocniejsi. Ferrari było jednak gorsze niż zakładaliśmy. Tego jednak nigdy nie da się przewidzieć. Mamy podium i szykujemy się do kolejnych trzech wyścigów. Imola, Monako i Barcelona - miejmy nadzieję, że tam utrzymamy wysoką formę - podsumował.
Były mistrz świata ma obecnie 75 punktów. Daje mu to trzecie miejsce w klasyfikacji kierowców F1. Kolejny w stawce Lewis Hamilton traci do niego 19 "oczek".
Czytaj także:
- Perez nie wykorzystał ogromnej szansy. Będzie mu trudniej o tytuł w F1
- To zadecydowało o zwycięstwie Verstappena. Red Bull znów podjął dobrą decyzję