Nie będzie nowych zespołów w F1? Niespodziewany problem

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

W ostatnich dniach pojawiło się kilka nowych podmiotów, które chcą dołączyć do F1 w najbliższej przyszłości. Poszerzenie stawki o dodatkowe zespoły jest jednak wątpliwe. Chodzi nie tylko o finanse, ale również o infrastrukturę na torach.

15 maja upływa termin zgłaszania wniosków dotyczących rywalizacji w Formule 1. Teoretycznie FIA mogłaby poszerzyć stawkę aż o trzy ekipy. Zwłaszcza że chętnych na rywalizację w F1 nie brakuje. Od początku proces śledzi Michael Andretti, który posiada wsparcie marki Cadillac. Ponadto zainteresowanie F1 wyrażają HiTech, LKY SUNZ, Carlin, Panthera Team Asia i nienazwany podmiot kierowany przez Craiga Pollocka.

Zdecydowana część obecnych ekip F1 nie chce słyszeć o poszerzaniu stawki, gdyż wiązałoby się to z podziałem tortu finansowego na większą liczbę graczy. Nie jest to jednak jedynym problemem. Na inny kłopot wskazał Christian Horner. Zdaniem szefa Red Bull Racing, wiele torów nie jest w stanie pomieścić dodatkowej liczby samochodów.

- Popatrzcie na aleję serwisową w Miami, Monako czy w Zandvoort. Gdzie pomieścicie tam jedenasty zespół? To samo pytanie dotyczy kwestii operacyjnych, budowy padoku i parkowania naszych kamperów. Gdzie zaparkujemy dodatkowe ciężarówki ze sprzętem? - zapytał szef Red Bulla, cytowany przez motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: Bolid F1 jechał w tłum dziennikarzy! Absurdalna sytuacja w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu

Nieco inaczej sytuację widzi Zak Brown. Szef McLarena przypomniał, że w latach 80. i 90. na torach rywalizowało nawet 30 bolidów. Amerykanin wymaga jednak, aby do mistrzostw przyjęto "wiarygodne" zespoły. - Naprawdę jedynym wiarygodną i zrównoważoną ekipą, jaką widziałem w ostatniej dekadzie, jest Haas. Musimy mieć zatem pewność, że jeśli ktoś wejdzie do F1, to zaangażuje się naprawdę mocno - ocenił Brown.

- Z mojego doświadczenia w sportach motorowych wynika, że często można w tym świecie spotkać marzycieli. To, czego nie potrzebujemy w naszej dyscyplinie, to zespołu, który nie docenia, ile czasu zajmuje zbudowanie konkurencyjnego bolidu. Żeby nie było tak, że po dwóch latach ich nie ma - dodał szef McLarena.

Również właściciel F1, firma Liberty Media, zdaje się nie być zainteresowany poszerzeniem stawki. Amerykanie obawiają się, że nowe ekipy będą odstawać poziomem od obecnych graczy. To doprowadziłoby do sytuacji, w której wyścigi królowej motorsportu stałyby się mniej ciekawe.

Czytaj także:
Trwa walka o pieniądze w F1. Zespoły wzywane do zawarcia umowy
Pachniało tragedią w F1. Dowód szybko usunięto

Komentarze (0)