Lada moment, przy okazji tegorocznych wyścigów Formuły 1, powstawać będą zdjęcia do filmu fabularnego, za którym stoi Apple. Jego główną gwiazdą został Brad Pitt. Obecność 59-letniego gwiazdora w produkcji sprawiła, że padok F1 zaczął tętnić plotkami. Pojawiły się nawet spekulacje, że Pitt otrzyma do dyspozycji bolid i będzie się nim ścigał przed przed GP Wielkiej Brytanii.
Część ekspertów nie była w stanie uwierzyć, jakim cudem Pitt poprowadzi bolid F1, skoro nie posiada superlicencji i może stworzyć zagrożenie dla innych kierowców. Wytknął to nawet Colton Herta. Amerykanin przed sezonem 2023 miał możliwość podpisania kontraktu w królowej motorsportu, ale jego starania o jazdę w barwach Alpha Tauri zostały zniweczone właśnie przez brak wymaganego dokumentu.
Pitt nie poprowadzi bolidu F1, ale...
Informacje podane przez brytyjskie tabloidy okazały się nieprawdziwe. Udostępnienie Pittowi bolidu F1 byłoby skomplikowane nie tylko ze względu na brak superlicencji. Amerykański aktor, w razie kręcenia ujęć na potrzeby filmu, mógłby stanowić zagrożenie dla innych kierowców na torze. Niemożliwe byłoby też, aby utrzymywał on tempo najlepszych zawodników F1.
ZOBACZ WIDEO: Bolid F1 jechał w tłum dziennikarzy! Absurdalna sytuacja w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu
Gwiazdor z Hollywood ostatecznie poprowadzi zmodyfikowany bolid F2 albo F3 - oficjalnej decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma. Pitt będzie wykonywał przejazdy podczas weekendów wyścigowych F1, ale zrobi to samotnie, bez rywali na torze. W ten sposób producenci filmu otrzymają ujęcia, na których będzie można zobaczyć w tle trybuny pełne kibiców, jak i nagrać infrastrukturę towarzyszącą weekendowi Grand Prix.
Reżyserem filmu jest Joseph Kosinski, który ostatnio miał wpływ na sukces "Top Gun: Maverick". Producentem został natomiast Jerry Bruckheimer. W ryzach tę dwójkę utrzymywać będzie Lewis Hamilton. Siedmiokrotny mistrz świata, zatrudniony przy produkcji jako konsultant, nie chce, aby kibice otrzymali nierealistyczny obraz świata F1.
- Nie znam wszystkich detali tego planu i nie wiem, co dokładnie będziemy kręcić podczas obecności w padoku. Bardziej skupiam się na scenariuszu, aby był taki jak należy. Dbam też o to, aby obsada filmu była dość zróżnicowana pod względem rasowym - ujawnił ostatnio Hamilton.
Co wiadomo o fabule filmu o F1?
Początkowo plotkowano, że Brad Pitt wcieli się w rolę doświadczonego kierowcy, który wróci ze sportowej emerytury, aby wesprzeć młodego zawodnika mającego problemy. Wszystko wskazuje jednak na to, że scenariusz filmu ewoluował. Ostatnie doniesienia mówią, że Pitt nie będzie mentorem dla młodego kierowcy, a wręcz jego rywalem i w produkcji zobaczymy starcie dwóch generacji.
- Chcemy, aby kibice otrzymali możliwość spojrzenia na ten sport z innej perspektywy. Z takiej, jakiej nie widzą go podczas transmisji telewizyjnych. Dlatego spędzam sporo czasu na pomaganiu reżyserowi w prawidłowym przygotowaniu scenariusza. To niesamowity proces, który naprawdę daje mi dużo frajdy - dodał Hamilton.
Niektórzy twierdzą, że Brytyjczyk może czerpać z własnych doświadczeń i przemycać do filmu wątki, które miały miejsce w sezonie 2007. Wtedy Lewis Hamilton debiutował w F1 jako kierowca McLarena, którego liderem miał być dwukrotny mistrz świata Fernando Alonso.
Chociaż to Alonso kreowany był na lidera zespołu i miał walczyć o mistrzostwo świata, to nagły wybuch formy Hamiltona sprawił, że wewnątrz zespołu z Woking doszło do ostrej rywalizacji. Brytyjska ekipa stanęła po stronie rodaka, a ich bratobójczy pojedynek wykorzystał Kimi Raikkonen z Ferrari, który sprzątnął McLarenowi tytuł sprzed nosa. Z kolei skonfliktowany Alonso po ledwie jednym sezonie musiał opuścić ekipę.
Uboga oferta filmów o wyścigowym świecie
Trio Kosinski-Bruckheimer-Hamilton stoi przed trudnym zadaniem. Oczekiwania kibiców F1 względem produkcji będą spore, bo do tej pory w Hollywood temat wyścigów traktowano po macoszemu. W realiach F1 osadzony był film "The Rush" ("Wyścig") z 2013 roku, który opowiadał o kulisach walki o tytuł mistrzowski między Jamesem Huntem a Nikim Laudą.
Sześć lat później do kin trafił film "Ford v Ferrari" ("Le Mans '66"), w którym skupiono się na rywalizacji Ferrari i Forda w legendarnym wyścigu 24h Le Mans. W tym przypadku ponownie mieliśmy do czynienia z produkcją bazującą na wydarzeniach z historii.
Film fabularny, którego sukces w sporej mierze zależy od oryginalnego i ciekawego scenariusza, to zupełnie inne wyzwanie. Czas pokaże, jak producenci sobie z nim poradzą.
Czytaj także:
- Szef zespołu F1 na wylocie. Ruszyła giełda nazwisk
- Mick Schumacher znów w F1? Szef Mercedesa naciska na Williamsa