Podkupują pracowników Red Bulla. Zespół ma problem

Red Bull Racing to obecnie najlepszy zespół F1, ale "czerwone byki" mogą zapłacić wysoką cenę za dominację w stawce. Rywale ruszyli na łowy w Milton Keynes i podbierają ekipie najcenniejszych inżynierów.

Katarzyna Łapczyńska
Katarzyna Łapczyńska
Max Verstappen Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Max Verstappen w roku 2021 zdobył pierwszy w karierze tytuł mistrza świata Formuły 1, przerywając tym samym dominację Lewisa Hamiltona i Mercedesa. Jednak kibice, którzy skarżyli się na kolejne zwycięstwa brytyjskiego kierowcy, szybko dostali nowe powody do narzekania. Verstappen stał się bowiem hegemonem F1. W ubiegłym sezonie zgarnął tytuł mistrzowski w cuglach, a obecnie jest na najlepszej drodze po trzecią koronę.

Red Bull Racing stał się punktem odniesienia dla rywali, a jego inżynierzy ciekawą opcją na rynku transferowym. Jako pierwszy dał się "złowić" Dan Fallows, który na początku 2022 roku odszedł do Aston Martina po wielomiesięcznych bojach prawnych z dotychczasowym pracodawcą.

To właśnie Fallows przyczynił się do tego, że Aston Martin w tym roku zaliczył nagły skok jakościowy i regularnie zdobywa podia w F1. Nie jest przy tym tajemnicą, że ogromną rolę w transferze tego specjalisty odegrały pieniądze, bo zespół z Silverstone pod wodzą Lawrence'a Strolla zaczął oferować gigantyczne sumy cenionym inżynierom.

ZOBACZ WIDEO: Radwańska trenowała w Monaco. Tylko spójrz z kim

Na tym nie koniec. Rob Marshall zrezygnował z pracy dla Red Bulla, by od sezonu 2024 zostać dyrektorem technicznym McLarena. Pracowników "czerwonych byków" próbuje też podkupić Ferrari. W ostatnich dniach włoskie media podawały, że co najmniej dwóch inżynierów powiedziało "tak" firmie z Maranello.

- To jest naprawdę duży problem. Kłopot dotyczy przede wszystkim kwot, jakie są oferowane naszym pracownikom. Czasem konkurencja proponuje im dwa razy większe sumy niż te, które my im płacimy - ujawnił Helmut Marko w Sky Sports.

Doradca Red Bulla ds. motorsportu jest jednak przekonany, że zdecydowana część personelu postanowi pozostać w Milton Keynes. - Czynnikiem, który wciąż trzyma nas razem jako zespół, są emocje i pasja. Oczywiście, bardzo ważne jest też to, że mamy takiego kierowcę jak Max Verstappen. Każdy chce być częścią sukcesu. Mam nadzieję, że odejścia pracowników to będą jednostkowe przypadki - dodał 80-latek.

- Dzięki Bogu mamy też umowy partnerskie z uniwersytetami. Sami szkolimy naszych przyszłych pracowników i w pełni jesteśmy w stanie zrekompensować sobie odejścia personelu - podsumował Marko.

Potwierdzeniem słów Austriaka, iż nie każdy inżynier rzuca pracę w Red Bullu na rzecz większych pieniędzy mogą być decyzje Enrica Balbo oraz Pierre'a Wache. W ostatnim okresie szef aerodynamików i dyrektor techniczny "czerwonych byków" odrzucili możliwość pracy dla Ferrari.

Czytaj także:
- Ferrari straci kierowcę? Padł termin decyzji
- Verstappen powinien obawiać się Alonso. Hiszpan może włączyć się do walki o tytuł

Czy dominacja Red Bulla i Maxa Verstappena może negatywnie wpłynąć na F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×