Sebastian Vettel we wrześniu pokona północną pętlę toru Nurburgring za kierownicą samochodu Red Bull Racing. Niemiec otrzyma do dyspozycji model RB7, za kierownicą którego wywalczył drugi z czterech tytułów mistrza świata Formuły 1. W ten sposób Vettel ponownie spotka się z "Kinky Kyle", bo tak kierowca nazwał tamtą maszynę.
Vettel zakończył karierę w F1 po sezonie 2022, by skupić się na rodzinie i mocniej poświęcić się walce o ochronę środowiska naturalnego. Jego wrześniowy przejazd po północnej pętli Nurburgringu będzie okazją, by promować bezemisyjne paliwa syntetyczne. To właśnie e-paliwo napędzać będzie maszynę Niemca.
W sezonie 2011, w którym Vettel miał do dyspozycji model RB7, niemiecki kierowca wygrał dla "czerwonych byków" jedenaście wyścigów. W tamtej kampanii tylko dwukrotnie nie stawał na podium, a jedna z takich sytuacji miała miejsce właśnie na... Nurburgringu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające chwile po sukcesie Djokovicia w Paryżu
Vettel niepowodzenia z domowego GP Niemiec powetował sobie dwa lata później, odnosząc zwycięstwo na Nurburgringu w sezonie 2013.
Były mistrz świta F1 będzie promował paliwa syntetyczne, które nie emitują dwutlenku węgla do atmosfery, również podczas najbliższego Festiwalu Prędkości w brytyjskim Goodwood. Tam zobaczymy go za kierownicą nieco starszych bolidów - Williamsa FW14B i McLarena MP4/8. Są to samochody z prywatnej kolekcji Vettela, nabyte przez niego podczas licytacji.
Warto podkreślić, że północna pętla toru Nurburgring, nazywana "Zielonym piekłem", nie była ostatnimi czasy wykorzystywana do rozgrywania wyścigów F1. Wynika to z faktu, że jest zbyt niebezpieczna i niedostosowana do współczesnych standardów. Dlatego też, gdy jeszcze GP Niemiec funkcjonowało w kalendarzu Formuły 1, kierowcy korzystali ze skróconej wersji toru o długości ledwie 5 km.
Po raz ostatni "Zielone piekło" doświadczyło współczesnego bolidu F1 w roku 2013, gdy demonstracyjny przejazd po tej pętli wykonał Michael Schumacher.
Czytaj także:
- Czy powstanie serial o Kubicy? Zapytaliśmy o to polskiego kierowcę
- Lewis Hamilton zadecydował ws. przyszłości. Komunikat jeszcze w tym tygodniu