Na papierze sytuacja Sergio Pereza w Formule 1 wygląda nie najgorzej. Meksykanin wciąż zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw, ale gdy przyjrzymy się detalom, trudno dostrzec pozytywy w tegorocznych występach kierowcy Red Bull Racing.
"Czerwone byki" mają dominujący bolid, a przewaga 33-latka nad resztą rywali jest minimalna. Na jego koncie znajdują się zresztą tylko 223 punkty, podczas gdy Max Verstappen w tym samym samochodzie zdobył ich 400. Dlatego w padoku nie brakuje komentarzy, że cierpliwość Red Bulla względem Pereza jest na wyczerpaniu.
Kierowca z Meksyku dał kolejny "popis" w GP Japonii. O ile uderzenie w Lewisa Hamiltona zaraz po starcie można wytłumaczyć zamieszaniem, jakie zwykle powstaje w pierwszym zakręcie, o tyle późniejsze staranowanie bolidu Kevina Magnussena w środku zakrętu to już przejaw frustracji Sergio Pereza.
ZOBACZ WIDEO: Tak Platinum Motor Lublin przypieczętował zdobycie tytułu mistrza Polski
- Perez zrujnował mój wyścig. Jego partner zmierza po kolejny tytuł, a on walczy z Haasem. To wymowne. Jego manewr był desperacki i sam siebie nim ukarał. Znalazł się w gównianej sytuacji i wykonał gówniany manewr - ocenił później Magnussen w Sky Sports.
Eksperci również są bezlitośni dla Pereza. - To zbrodnia, by jeździć w taki sposób tak pięknym bolidem. Perez wydaje się być gotowy na emeryturę. Czy on ma jakąkolwiek frajdę z tej jazdy? To, co widzimy, to absolutny brak zapału, motywacji i skupienia - ocenił w gazecie "NOS" Jan Lammers, były kierowca F1 i szef GP Holandii.
Podobnie sprawę widzi Robert Doornbos, kolejny z byłych kierowców. - Myślę, że Helmut Marko "odstrzelił" już Pereza. Sergio miał swoje dobre chwile w F1, ale to było dawno temu. Teraz po prostu wyrządza szkody i robi z siebie głupca - powiedział Doornbos.
Sergio Perez ma ważny kontrakt z Red Bullem do końca 2024 roku. Do niedawna plotkowano, że miejsce Meksykanina w zespole może zająć Daniel Ricciardo, ale Australijczyk został już potwierdzony do startów w siostrzanej ekipie Alpha Tauri. Ricciardo sam sobie zaszkodził, bo pod koniec sierpnia miał wypadek w treningu przed GP Holandii, w którym złamał rękę. Od tego momentu nie oglądaliśmy go w F1.
Czytaj także:
- Stworzy duet z Kubicą?! Zaskakujące doniesienia z Niemiec
- 41-minutowy pit-stop. Tak Red Bull oszukał przepisy F1