Lewis Hamilton uderza w sędziów. Mówi o dyskwalifikacji innych kierowców

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Lewis Hamilton i Charles Leclerc zostali zdyskwalifikowani z GP USA, bo deski w ich bolidach były zbyt mocno zużyte. Problem polega na tym, że FIA po wyścigu sprawdziła tylko cztery bolidy. Nie podoba się to legendzie F1.

W tym artykule dowiesz się o:

Po kilku godzinach od zakończeniu GP USA kibice Formuły 1 przeżyli spory szok, gdy okazało się, że Lewis Hamilton i Charles Leclerc zostali wykluczeniu z rywalizacji. Powodem decyzji sędziów były zbyt mocno zużyte deski w ich bolidach. Kontroli poddano też maszyny Maxa Verstappena i Lando Norrisa, ale tam nie stwierdzono uchybień.

W padoku F1 panuje jednak przekonanie, że gdyby FIA sprawdziła w Austin wszystkie bolidy, to dyskwalifikacji byłoby więcej. Ma to wynikać z charakteru toru COTA. Asfalt na tym obiekcie jest niezwykle wyboisty, a bolidy co chwilę uderzają o nawierzchnię, co powoduje ścieranie się desek w podłogach samochodów.

- Słyszałem z kilku różnych źródeł, że wiele innych bolidów również było nielegalnych, ale nie były sprawdzane, więc uszło im to na sucho. Ścigam się tutaj od 16 lat i wielokrotnie były sytuacje, że ludzie nie dostawali kar. Innym razem komuś po prostu zabrakło szczęścia, bo akurat trafił na kontrolę - powiedział Hamilton portalowi "The Athletic".

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"

- Uważam, że należy tak ustanowić przepisy, aby zapewnić uczciwą kontrolę wszystkich bolidów w stawce - dodał kierowca Mercedesa.

FIA już wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że presja czasowa powoduje sytuację, w której sędziowie nie są w stanie skontrolować wszystkich bolidów. Dlatego przepisy mówią jedynie o losowych testach. Każdy z zespołów wie, że może zostać wybrany do sprawdzenia, co działa prewencyjnie i odstrasza od łamania regulaminu.

- Weekend w Austin był niesamowity. Frekwencja na torze była niebywała, wyścig był świetny. Za każdym razem, gdy w naszym sporcie dzieją się takie rzeczy jak dyskwalifikacje, to przyćmiewają one wszystko inne - zauważył Hamilton.

- Musimy coś zrobić i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Zamiast sprawdzać wszystkie bolidy i dyskwalifikować np. ponad 50 proc. kierowców, bo postawiłbym wszystkie moje pieniądze, że tyle samochodów nie przeszłoby testu po wyścigu, to może powinniśmy pozwolić na wymianę deski, drążka czy innej części, jeśli w sobotę organizujemy sprint. Unikniemy wtedy absurdalnych sytuacji - dodał siedmiokrotny mistrz świata.

- Jeden milimetr różnicy w grubości deski nie wpływa na prędkość. To nie jest tak, że ten element wtedy zapewnia dodatkowy docisk czy coś w tym rodzaju. Gdybyśmy podnieśli zawieszenie o milimetr czy pół milimetra, a tyle nam zabrakło, to nie wpłynęłoby to na nas w żaden sposób. Jednak sytuacja jest jaka jest - podsumował Brytyjczyk.

Czytaj także:
- Red Bull obawia się o Verstappena. Zatrudnił dodatkowych ochroniarzy
- Huragan uderzył przed GP Meksyku. Niepokojące prognozy dla F1

Źródło artykułu: WP SportoweFakty