Pirelli nie ma łatwego życia z kierowcami Formuły 1. Chociaż Włosi dostarczają ogumienie dla królowej motorsportu od 2011 roku, to coraz częściej ich produkty są ostro krytykowane przez zawodników. Taka sytuacja miała miejsce w sobotę po zakończeniu sprintu w GP Sao Paulo.
Niemal wszyscy kierowcy, za wyjątkiem Maxa Verstappena i Lando Norrisa, mocno zużyli ogumienie jadąc w środku i na tyłach stawki. Opony z miękkiej mieszanki momentalnie straciły swoje właściwości, a niewiele lepiej było z pośrednimi gumami.
- Są okropne - stwierdził krótko Alexander Albon, zdaniem którego bolid Williamsa przez fatalne opony Pirelli był trudny w prowadzeniu. Problem na Interlagos jest tym większy, że twarda mieszanka na tym torze nie nadaje się do użytku pod kątem wyścigu. To oznacza, że w niedzielne popołudnie stawkę F1 czeka walka o przetrwanie.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z mistrzem. Bartłomiej Marszałek: "To wtedy poczułem, że kocham ten sport"
- U każdego te opony nadawały się na śmieci. Tempo sprintu było strasznie powolne, bo degradacja opon była gigantyczna. Bolid przez to prowadził się fatalnie. Wszyscy chyba przyznają, że te opony są okropne. Ten wyścig w ogóle nie sprawiał nam przyjemności - dodał Albon, cytowany przez motorsport.com.
Jak zauważył Albon, "gdy masz tak duży stopień degradacji opon, to wszyscy powinni założyć twardsze gumy, tymczasem one są jeszcze gorsze". Taj podkreślił, że produkty Pirelli spisywały się równie kiepsko w ostatnich tygodniach w Meksyku, Katarze i Stanach Zjednoczonych.
- Degradacja opon staje się gigantyczna, gdy docieramy do ciepłych krajów i na wymagające tory. Starszy asfalt zużywa to ogumienie w chwilę. Mam wrażenie, że wyścigi w takich miejscach to bardziej strategiczne zarządzanie oponami niż walka z rywalami - ocenił.
Mocne zużycie opon na Interlagos skrytykował też Lewis Hamilton. Zdaniem kierowcy Mercedesa, przez całą karierę nie przeżył on takich problemów, jak w sobotę w sprincie w GP Sao Paulo. 38-latek częściowo za tę sytuację obwinił tegoroczny bolid Mercedesa. Nieco inne zdanie na ten temat ma natomiast Charles Leclerc z Ferrari.
- Zawsze tak było, że podczas gorętszych wyścigów borykaliśmy się z przegrzewaniem opon. Nie wydaje mi się, aby ten rok był szczególnie kiepski pod tym względem. Jest podobnie jak w latach ubiegłych. Od zawsze musimy sobie radzić z przegrzewaniem się opon w takich warunkach i jest jak jest - skomentował Leclerc.
Czytaj także:
- Kubica w Porsche już w niedzielę?! O tym mówi cały padok
- Kuriozalny wypadek w F1. Rywal wypalił do Alonso: Idiota!