Perez i Alonso stworzyli show, jakiego potrzebuje F1. Niewielu to potrafi

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Sergio Perez (po lewej) i Fernando Alonso
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Sergio Perez (po lewej) i Fernando Alonso

Sergio Perez i Fernando Alonso w końcówce GP Sao Paulo stoczyli pojedynek, który może być ozdobą F1. Meksykanin po wyścigu wpadł w objęcia Hiszpana, choć przegrał z nim walkę o podium. - Z nielicznymi można tak walczyć - stwierdził Perez.

0,053 s - tyle dzieliło Fernando Alonso i Sergio Pereza na mecie GP Sao Paulo. Hiszpan po zdecydowanym ataku na ostatnim okrążeniu wyszarpał rywalowi z Red Bull Racing najniższy stopień podium. Chociaż Meksykanin w szóstym kolejnym wyścigu nie zdołał stanąć na "pudle", to po zakończeniu rywalizacji na Interlagos tryskał dobrym humorem.

- Przebicie się przez kierowców Mercedesa zajęło mi trochę czasu i to generalnie zrujnowało mój wyścig. Później byłem ciągle o krok za Fernando, a walka trwała aż do końca. Byliśmy naprawdę blisko podium - powiedział Perez w Sky Sports.

Meksykanin stwierdził, że jego konkurentowi z Aston Martina należą się brawa, bo stoczyli "świetny pojedynek". - To było bardzo uczciwe ściganie. To jest coś naprawdę dobrego. Ilekroć rywalizujemy ze sobą, to zawsze zostawiamy sobie wystarczającą ilość miejsca i zachowujemy do siebie szacunek. Z nielicznymi można tak walczyć - ocenił Perez.

ZOBACZ WIDEO: Dzień z mistrzem. Bartłomiej Marszałek: "To wtedy poczułem, że kocham ten sport"

- Fernando zawsze będzie się starał wykorzystać każdy metr i będzie prowadził różny gry. Jednak zawsze zachowuje się fair-play. Stoczyliśmy świetny pojedynek i niezależnie od tego, który z nas stanął na podium, w pełni na to zasłużył - dodał 33-latek.

Na początku wyścigu Perez krytykował zespół przez radio za naśladowanie strategii Mercedesa i sugerował, że powinien jechać swój wyścig bez oglądania się na rywali. Po zakończeniu GP Sao Paulo kierowca Red Bulla nieco zmienił pogląd. - Nie sądzę, że mogłem coś zrobić inaczej. Chciałbym być na podium, przegrywanie boli, ale jestem szczęśliwy z powodu wyniku Fernando - stwierdził.

Zdaniem Pereza, występ w GP Sao Paulo jest też dowodem na to, że wraca do wysokiej formy. - Myślę, że po Katarze, kiedy wróciłem do fabryki w Milton Keynes, zrozumieliśmy wiele rzeczy, które dotąd robiliśmy źle. W Austin to jeszcze nie wypaliło, ale w Meksyku było widać poprawę. Dobrze tam wystartowałem, byłem bliski objęcia prowadzenia. Myślę, że robimy stałe postępy - podsumował.

Co najważniejsze dla Pereza, po GP Sao Paulo zwiększył on przewagę nad Hamiltonem w klasyfikacji generalnej F1. Obecnie obu kierowców dzielą 32 punkty. Do zakończenia mistrzostw pozostały dwa wyścigi, a to oznacza, ze Meksykanin jest bliski upragnionego tytułu wicemistrza świata.

Czytaj także:
- Kubica w Porsche już w niedzielę?! O tym mówi cały padok
- Kuriozalny wypadek w F1. Rywal wypalił do Alonso: Idiota!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty