GP Las Vegas z trudem zadebiutowało w kalendarzu Formuły 1. Piątkowy trening trwał tylko osiem minut po tym, jak Carlos Sainz najechał na poluzowaną studzienkę kanalizacyjną i doszczętnie zniszczył bolid. Konieczność przejrzenia wszystkich pokryw na torze opóźniła drugą sesję, na którą ze względów logistycznych nie zostali wpuszczeni kibice.
Ostatecznie niedzielny wyścig w "mieście grzechu" okazał się ciekawszy niż zakładało to wielu ekspertów, ale F1 ma szereg problemów do rozwiązania. Chociaż królowa motorsportu zaoferowała fanom 200 dolarów do wydania w sklepie internetowym jako rekompensatę za wydarzenia z treningów, to została pozwana przez jedną z kancelarii prawniczych, która domaga się odszkodowań dla kibiców.
Kolejną wpadkę F1 zaliczyła przed startem GP Las Vegas. Jeden z zabytkowych samochodów, wiozący Oscara Piastriego na prezentacji, zepsuł się i zalał olejem asfalt. Organizatorzy na szybko próbowali rozwiązać problem, zasypując plamy oleju na nawierzchni. Jednak zdaniem kierowców, nie załatwiło to sprawy.
ZOBACZ WIDEO: Kogo najtrudniej namówić na wywiad w trakcie meczu? Znany dziennikarz tłumaczy
- Widziałem sporo oleju z samochodów na torze, gdy organizowaliśmy paradę kierowców. To jest kolejna kwestia, na którą FIA powinna zwrócić uwagę. To niesprawiedliwe, że olej był akurat po wewnętrznej linii. Tor i tak zwykle bywa tam brudny, a teraz dodatkowo przed wyścigiem zostawiliśmy tam samochody, z których wyciekał olej. To niedopuszczalne - powiedział Carlos Sainz, cytowany przez motorsport.com.
Zdaniem kierowcy Ferrari, najprawdopodobniej olej wylany na tor przyczynił się do wypadku w pierwszym zakręcie zaraz po starcie GP Las Vegas. Fernando Alonso stracił w tym miejscu panowanie nad bolidem, wykręcił "bączka" i uderzył w Valtteriego Bottasa. Przygody zaraz po starcie zaliczyli też Carlos Sainz i Sergio Perez.
Wyciek oleju z zabytkowych samochodów przed startem GP Las Vegas skrytykował też Pierre Gasly. - To nie było dobre. Zwłaszcza, gdy akurat zakwalifikowaliśmy się do wyścigu na najwyższym miejscu w tym roku. Omawiałem to już z FIA i wiem, że zmienimy kilka rzeczy. To nie jest sprawiedliwe, gdy musisz ruszać do wyścigu z miejsca, które jest zalane asfaltem, a ktoś inny ma czysty tor - powiedział kierowca Alpine.
George Russell, który jest dyrektorem Stowarzyszenia Kierowców F1 (GPDA), ocenił, że taka sytuacja miała miejsce nie po raz pierwszy. - Już w przeszłości z zabytkowych samochodów wyciekał olej na torze. Tym razem było to dość szokujące, bo wyglądało to naprawdę kiepsko. Dobrze, że w miarę zostało to wyczyszczone przed startem - podsumował.
Czytaj także:
- Kompromitacja F1 w Las Vegas. Jest rekompensata dla kibiców
- Verstappenowi puściły hamulce. "Kibice przychodzą tu jak na imprezę, chcą się upić"