Sytuacja kontraktowa w Ferrari jest jasna. Po sezonie 2024 wygasają umowy Charlesa Leclerca i Carlosa Sainza. Monakijczyk i Hiszpan są najciekawszymi opcjami dostępnymi na rynku pod kątem 2025 roku. Jako że w innych czołowych zespołach Formuły 1 nie ma wolnych miejsc, należy oczekiwać, że przedłużenie współpracy nie będzie problemem.
Sam Sainz od kilku miesięcy powtarza, że nie chce rozpoczynać nowego sezonu F1 bez świadomości, co będzie robił w kolejnym. To oznacza, że Ferrari ma niewiele czasu na osiągnięcie porozumienia ze swoim kierowcą. Pierwszy wyścig zaplanowano już na początku marca.
- Moim celem jest rozpoczęcie sezonu 2024 ze świadomością, gdzie będę się ścigał w roku 2025. Nie chciałbym rozpoczynać nowej kampanii nie wiedząc, jakie jest moje przeznaczenie. Moim priorytetem jest pozostanie w Ferrari przez wiele kolejnych lat. Jestem bardzo szczęśliwy w tym miejscu. Obie strony są zadowolone ze współpracy, stąd mój zamiar jej kontynuowania - powiedział Sainz, cytowany przez motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: "Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował"
W ostatnich miesiącach spekulowano, że Ferrari może "poświęcić" Sainza, by przekonać Leclerca do przedłużenia współpracy. To Monakijczyk miałby zostać zdecydowanym liderem zespołu, podczas gdy Hiszpanowi miałaby nie odpowiadać rola kierowcy numer dwa. Wydaje się jednak, że ten scenariusz jest już nieaktualny.
Kierowca z Madrytu twierdzi, że szybko ustali nowe warunki z Ferrari, a nowy szef w osobie Frederica Vasseura wystarczająco go docenia. - Chcę przedłużyć kontrakt i mam nadzieję, że to będzie wieloletnia umowa, a nie na rok czy dwa. Znacie moje intencje. Czuję się doceniany przez Freda, wręcz kochany - przyznał Sainz.
- Przedłużę umowę, jeśli nadal będę się tak czuł. To jest dla mnie główny priorytet. Jestem przekonany, że jeśli obydwie strony będą tego chciały, to osiągniemy szybko porozumienie - podsumował hiszpański kierowca.
Sainz w sezonie 2023 zajął siódme miejsce w mistrzostwach, zdobywając 200 punktów. Leclerc okazał się minimalnie lepszy - zapisał na swoim koncie 206 "oczek". Jednak to Hiszpan wygrał jedyny wyścig dla Ferrari w minionej kampanii - GP Singapuru.
Czytaj także:
- Kontrowersyjna współpraca w F1. Rosną wątpliwości
- Szykuje się szalony okres w F1. Hitowe transfery kwestią czasu