Kontrowersyjna współpraca w F1. Rosną wątpliwości

Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Yuki Tsunoda za kierownicą Alpha Tauri
Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Yuki Tsunoda za kierownicą Alpha Tauri

Red Bull Racing i Alpha Tauri mają tego samego właściciela. Oba zespoły od sezonu 2024 zamierzają zacieśnić współpracę. Nie podoba się to rywalom z F1. - To dziwna sytuacja - mówi szef Ferrari, który oczekuje reakcji ze strony FIA.

Alpha Tauri i Red Bull Racing mają zacieśnić współpracę w roku 2024. To konsekwencja decyzji firmy produkującej napoje energetyczne - austriacki gigant stoi za obydwoma zespołami Formuły 1. "Czerwone byki" uznały, że ekipa z Faenzy powinna poprawić swoje wyniki i tym samym przynosić zyski. W bliższej współpracy z Red Bullem pomagać ma nowe kierownictwo - szef Laurent Mekies i dyrektor generalny Peter Bayer.

Oba zespoły zamierzają postępować zgodnie z regulaminem F1. Alpha Tauri ma pobierać tyle części od Red Bulla, na ile pozwalają przepisy. Jednak rywalom nie podoba się to, że stajnia z Faenzy w tak prosty sposób będzie mogła podnosić swoją konkurencyjność.

- Musimy kontrolować, co zespoły robią ze swoimi juniorskimi ekipami, choć może to nie jest właściwe słowo. Dla mnie to nie jest właściwa droga. Prawda jest taka, że to, co robi ekipa z Faenzy wraz z Red Bullem, jest dziwne. Dwa zespoły należą do tej samej firmy. FIA jak dotąd radziła sobie z takim problemem i jestem pewien, że podobnie będzie w przyszłości - powiedział Frederic Vasseur. Słowa szefa Ferrari cytuje planetf1.com.

ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: "Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował"

Red Bull Racing w sezonie 2023 wygrał 21 z 22 wyścigów, co dało zespołowi tytuł mistrzowski w klasyfikacji konstruktorów. Natomiast Alpha Tauri przez znaczną część roku okupowało ostatnią pozycję w tabeli. Druga ekipa należąca do producenta energetyków poprawiła swoje notowania dopiero w ostatnich tygodniach po wprowadzeniu znacznych poprawek do bolidu. Finalnie zajęła ósmą pozycję w F1.

Krytycznie na współpracę obu ekip zapatruje się też Zak Brown. - Większość innych głównych dyscyplin sportowych zabrania posiadania dwóch drużyn w tej samej lidze ze względu na potencjalne szkody, jakie wyrządza taka rywalizacja. To niezdrowa sytuacja, ponieważ wpływa na decyzje podejmowane na torze, jak i poza nim - przekazał szef McLarena.

- Bez względu na to, czy chodzi o dostęp do większej ilości danych, dzielenie się komponentami, czy nawet o wpływ na strategiczne głosowania, nie jest to zgodne z duchem przepisów. Ważne jest, aby bronić niezależności, konkurencji i uczciwości. Chciałbym w przyszłości zobaczyć zmiany w przepisach, które zapobiegną rozprzestrzenianiu się wpływów z jednego zespołu na drugi poprzez strategiczne sojusze - dodał Brown.

Czytaj także:
- F1 znów w otwartej telewizji. W Niemczech się udało
- Będzie głośny transfer w F1? Życiowa szansa kierowcy przed 40-stką

Komentarze (0)