Na początku sezonu 2024 w Formule 1 zobaczymy tych samych kierowców, którzy kończyli poprzednią kampanię. Żadna z ekip nie zdecydowała się na jakiekolwiek zmiany, co w historii tego sportu dotąd się nie zdarzało. Jednak wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku sytuacja będzie wyglądać zupełnie inaczej. Ma to związek z wygasającymi umowami kierowców.
Po sezonie 2024 kończą się m.in. kontrakty Charlesa Leclerca i Carlosa Sainza z Ferrari, Kevina Magnussena i Nico Hulkenberga z Haasem, Valtteriego Bottasa i Guanyu Zhou z Sauberem. Wolne miejsca mogą pojawić się też w takich zespołach jak Red Bull Racing, Alpha Tauri i Williams.
- Wszyscy wiemy, co dzieje się na rynku kierowców. On otworzy się przed sezonem 2025 i pojawią się okazje. Do F1 zaczną też docierać debiutanci, bo część obecnych kierowców odejdzie na emeryturę - stwierdził w "Speedcafe" Gunther Steiner, szef Haasa.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: "Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował"
Kto może udać się na emeryturę po sezonie 2024? Kandydatów jest kilku. Na początku stycznia 34. urodziny świętować będzie Sergio Perez, o rok starszy jest Valtteri Bottas, a rekordzistą jest 42-letni Fernando Alonso. Hiszpan wysyła jednak sygnały, że będzie chciał przedłużyć umowę z Aston Martinem.
- Trzeba dokładnie przemyśleć sytuację i monitorować, co będzie działo się na rynku. Będziemy to śledzić, ale na pewno jest za wcześnie na podejmowanie decyzji - dodał Steiner, który wkrótce będzie musiał się zastanowić, czy przedłużyć współpracę z Magnussenem i Hulkenbergiem.
Włoch zasugerował, że jego ekipa nie będzie zbyt chętna na kontraktowanie debiutantów. Haas sparzył się na współpracy z Mickiem Schumacherem i Nikitą Mazepinem. - Po współpracy z nimi nasza sytuacja była trudna. Jednak w przyszłości będziemy musieli podjąć określone decyzje, bo tak jak wspomniałem, przed sezonem 2025 część kierowców może zakończyć kariery - powiedział Steiner.
- Będziemy musieli to przemyśleć i zadać sobie pytanie, czy zatrudnienie debiutanta byłoby idealną opcją? Pewnie nie. Jednak każdy wybór ma wady i zalety. Może się okazać, że na pewnym etapie nie będziemy mieć wyboru - podsumował szef Haasa.
Czytaj także:
- F1 znów w otwartej telewizji. W Niemczech się udało
- Będzie głośny transfer w F1? Życiowa szansa kierowcy przed 40-stką