Kluczowy inżynier Red Bulla w Ferrari? To druga najważniejsza postać w zespole

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Pierre Wache
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Pierre Wache

Transfer Lewisa Hamiltona do Ferrari ma być sygnałem dla rywali, że Włosi chcą wrócić na szczyt F1. Aby tego dokonać, zespół z Maranello musi jeszcze sięgnąć po sprawdzonych inżynierów. Na ich celowniku znalazł się kluczowy pracownik Red Bulla.

Pozyskanie Lewisa Hamiltona może być dopiero początkiem poważnych wzmocnień Ferrari. Wiadomo, że w 2025 roku do włoskiej ekipy trafi też ceniony inżynier Loic Serra, który porzucił Mercedesa. Równocześnie Frederic Vasseur od kilku miesięcy stara się "wyciągnąć" najlepszych pracowników z Red Bull Racing.

Z informacji BBC wynika, że w Ferrari powrócił temat transferu Pierre'a Wache. Dyrektor techniczny "czerwonych byków" znajdował się na radarze Włochów już w zeszłym roku, ale wtedy Vasseurowi nie udało się go namówić do zmiany barw. Teraz sytuacja może ulec zmianie, bo Ferrari może kusić m.in. wizją współpracy z Hamiltonem.

Wpływ na decyzję francuskiego inżyniera mogą mieć wydarzenia wewnątrz Red Bull Racing. Najprawdopodobniej wkrótce z posadą szefa "czerwonych byków" pożegna się Christian Horner, który został oskarżony o "niewłaściwe zachowanie" przez jednego z pracowników. Zdaniem brytyjskich mediów, decyzja o zwolnieniu Brytyjczyka już zapadła i kwestią czasu jest podanie jej do wiadomości publicznej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kopnął spod własnej bramki. Zdobył wymarzonego gola

Zmiana szefa Red Bulla może pociągnąć za sobą poważne konsekwencje. Adrian Newey ma w kontrakcie klauzulę, która pozwala mu odejść z ekipy, jeśli pracę w niej zakończy Christian Horner. Wprawdzie ceniony inżynier, który wraz z Wache odpowiada za kolejne bolidy, miał złożyć zapewnienie, iż nie skorzysta z takiej możliwości, ale są to ciągle nieoficjalne doniesienia.

Wśród kandydatów na nowego szefa Red Bulla wymienia się Jonathana Wheatleya, obecnego menedżera zespołu z Milton Keynes. Druga opcja to zarządzanie ekipy bezpośrednio przez Olivera Mintzlaffa, który przejął też nadzór nad Red Bullem po śmierci miliardera Dietricha Mateschitza. Postawienie na Mintzlaffa świadczyłoby o tym, że austriacki koncern produkujący napoje energetyczne chce mieć więcej do powiedzenia w ekipie F1.

Jeśli zaś chodzi o Ferrari, wiadomo już, że zespół będzie miał problem ściągnąć inżynierów blisko współpracujących z Hamiltonem w Mercedesie. W kontrakcie 39-latka znajdował się zapis o "zakazie kłusownictwa". Oznacza to, że razem z Brytyjczykiem do Maranello nie mogą się przenieść chociażby Pete Bonnington czy Andrew Shovlin.

Czytaj także:
- "Zakaz kłusownictwa". Specjalna klauzula w umowie Hamiltona
- Konflikt z Verstappenem? Nowa teoria na temat problemów szefa Red Bulla

Komentarze (0)