"Pomnik Putina" przechodzi do historii. Wszystko przez żądania miliarderów?
Przez lata uchodził za "pomnik Putina", a wkrótce najpewniej przejdzie do historii. Tor wyścigowy w Soczi, który przez lata gościł GP Rosji, ma zostać zamknięty. Sprawa ma jednak drugie dno.
Tor w Soczi do zamknięcia
Brak GP Rosji w kalendarzu F1 sprawił, że ruszył drugi etap niszczenia "pomnika Putina". Pod koniec ubiegłego roku skrócono nitkę wyścigową toru, niszcząc asfalt w znacznej jego części. Wytłumaczono to dbałością o turystów, a także wysokimi kosztami utrzymania obiektu. Na tym jednak nie koniec.
W ostatnich dniach gruchnęła wieść, że trybuna główna toru w Soczi pęka i musi zostać rozebrana. Oznacza to też zniszczenie asfaltu na prostej startowej. Będzie to równoznaczne z zamknięciem całego obiektu. Zresztą już teraz zarządcy toru odmówili zorganizowania zaplanowanych na rok 2024 zawodów driftowych. Zrobili to z dnia na dzień, bez podawania powodów swojej decyzji.
ZOBACZ WIDEO: Rewelacyjne informacje od Patricka Hansena. Zdradził, kiedy wsiądzie na motocykl"Tor jest modernizowany i będzie w przyszłości wykorzystywany do różnych zadań związanych z rozwojem naszego terytorium federalnego i jego projektami. W szczególności zostanie uwzględniony w programach 'inteligentnej turystyki', które pozwolą połączyć wakacje na wybrzeżu ze szkoleniami, edukacją, zwiedzaniem wystaw i koncertów" - przekazano w komunikacie prasowym terytorium federalnego Syriusz.
"Opracowywany jest też plan organizacji imprez sportowych i zajęć wychowania fizycznego na torze. W najbliższej przyszłości mieszkańcy i goście naszego terytorium federalnego będą mogli wziąć udział w zawodach kolarskich i biegowych, w tym w maratonach" - dodano.
W komunikacie nie ma ani słowa o tym, co powinno być najważniejsze z punktu widzenia toru wyścigowego - próżno w nim szukać informacji o organizacji wyścigów.
Komu przeszkadza "pomnik Putina"?
Tor w Soczi powstał wokół obiektów, które zbudowano z myślą o zimowych igrzyskach olimpijskich. Był realizacją osobistej prośby Władimira Putina, który zamarzył, aby Rosja znalazła się w kalendarzu Formuły 1. Miało to być potwierdzeniem rangi kraju i jej mocarstwowych planów. Sam dyktator chętnie pojawiał się na zawodach i brylował na trybunie głównej w obecności Berniego Ecclestone'a. Wręczał nawet puchary najlepszym kierowcom.
Tworzenie nitki wyścigowej wokół istniejących obiektów olimpijskich sprawiło, że projektanci musieli pójść na wiele kompromisów i stworzyli tor, który nie gwarantował wielu emocji. Niemal wszystkie z rozegranych tam edycji GP Rosji były przeraźliwie nudne.
Dziennik "Championat" nie ma wątpliwości - o losach toru zadecydowali okoliczni miliarderzy. Soczi od lat rozwija się i stało się kurortem, w którym chętnie wypoczywają zamożni oligarchowie. Hałas dochodzący z obiektu przeszkadzał im w relaksie. W sytuacji wojny w Ukrainie, gdzie F1 odcięła się od agresora i nie chce mieć z nim do czynienia, obiekt wyścigowy tym bardziej przestał być potrzebny.
"W końcu skorzystają wszyscy oprócz rosyjskiego sportu motorowego - sąsiedzi toru wreszcie pozbędą się uciążliwego hałasu, deweloperzy będą mieli cenne tereny pod budowę, a kierowcy… Kto w ogóle o nich myśli?" - podsumował gorzko rosyjski dziennik.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Nagły zwrot akcji w Red Bullu? Szef zespołu jednak na wylocie
- Ojciec Verstappena przemówił. "Współczuję tej kobiecie"