Najbardziej niedoceniany kierowca w F1? "Nie przeszkadza mi to"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz

Ferrari zrezygnowało z Carlosa Sainza jeszcze przed pierwszym wyścigiem sezonu i zakontraktowało na kolejny rok Lewisa Hamiltona. Hiszpan nie jest też główną opcją dla Red Bulla i Mercedesa. Czy 29-latek jest najbardziej niedocenianym kierowcą w F1?

Ostatnie tygodnie są szalone dla Carlosa Sainza. Hiszpan rozpoczynał sezon ze świadomością, że jego umowa z Ferrari dobiega końca, ale też był przekonany, że jego dobre występy pozwalają mu mieć nadzieję na przedłużenie współpracy. Tymczasem pod koniec stycznia 29-latek dowiedział się, że Włosi zatrudnili w jego miejsce Lewisa Hamiltona.

Sainz rozpoczął sezon 2024 bez wiedzy, co będzie robił w kolejnym, czego bardzo chciał uniknąć. Na domiar złego opuścił GP Arabii Saudyjskiej z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego. Po niespełna dwóch tygodniach kierowca z Madrytu powrócił do bolidu i wygrał GP Australii. Tyle że wciąż jego notowania nie są na tyle wysokie, aby zainteresowanie nim wyraziły Mercedes czy Red Bull Racing.

W obronie kolegi stanął Lando Norris. Brytyjczyk stwierdził, że niedocenianie Hiszpana jest "głupstwem" ze strony osób w padoku F1. - Jeśli ktoś go nie docenia, to jest głupi. Ludzie wiedzą, do czego jest zdolny. Znają jego poziom, podejście i zaangażowanie. On chce być jednym z najlepszych, co udowodnił w GP Australii - powiedział kierowca McLarena, cytowany przez motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: Nie ma wątpliwości. Jego zdaniem to początek katastrofy żużla

- Jestem pewien, że wielu kierowców nie starałoby się tak bardzo i nie pracowało tak ciężko, nie poświęciło tyle wysiłku na powrót do zdrowia. Są tutaj ludzie, którzy wiedzą, do czego jest zdolny i oni nie stwierdziliby, że Carlos jest niedoceniany - dodał Norris.

Carlos Sainz trafił do Ferrari w 2021 roku jako następca Sebastiana Vettela. Wówczas ten ruch uważano za dość konserwatywny i oczekiwano, że Hiszpan pogodzi się z rolą kierowcy numer dwa, ustępując miejsca Charlesowi Leclercowi. Jednak Monakijczyk nigdy nie miał łatwo z zespołowym kolegą.

- Myślę, że wszyscy w padoku znają wartość Carlosa. To jeden z najwyżej ocenianych kierowców w F1. W każdym bolidzie był bardzo mocny i pokazywał to wiele razy, więc nie sądzę, że jest niedoceniany. Nie martwię się zbytnio o jego przyszłość, ponieważ jestem pewny, że szefowie wielu zespołów, nawet jeśli tego nie ujawniają, to z nim rozmawiają - stwierdził Leclerc.

Sam Sainz stwierdził, że nie ma problemu z ludźmi, którzy wątpią w jego wartość. - Jeśli ktoś chce mnie nie doceniać, nie przeszkadza mi to. Nie obchodzi mnie to. Zależy mi tylko na tych, którzy znają się na F1, którzy widzieli moje dane i wiedzą, jak pracuję. Nie czuję się przez nich niedoceniany - podsumował Hiszpan.

Czytaj także:
"Konsultuje się z prawnikiem". Afera w Red Bullu może wybuchnąć na nowo?
Zemsta na Alonso? Brytyjski sędzia ma na pieńku z Hiszpanem

Źródło artykułu: WP SportoweFakty