Gęstnieje atmosfera w F1. Wojenka między Mercedesem a Red Bullem się zaostrza

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner (po lewej) i Toto Wolff
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner (po lewej) i Toto Wolff
zdjęcie autora artykułu

Mercedes próbuje zwerbować Maxa Verstappena, co wywołuje irytację w Red Bull Racing. W ostatnich dniach szefowie "czerwonych byków" wbili szpilkę Toto Wolffowi, ale Austriak nie pozostał dłużny Christianowi Hornerowi i spółce.

Na początku maja Red Bull Racing poinformował o odejściu Adriana Neweya, który pracował w Milton Keynes od ponad 18 lat. To najlepszy dowód na tarcia, jakie od kilku miesięcy występują wewnątrz "czerwonych byków". Sytuację rywala chętnie ostatnio komentował m.in. Toto Wolff, który w jednym z wywiadów przyznał, ze "jako fan" z ciekawością obserwuje wydarzenia w Red Bullu.

Christian Horner nie pozostał dłużny szefowi Mercedesa i ujawnił, że jego zespół w ostatnim okresie zatrudnił 220 osób z niemieckiej ekipy. - Nie wiem, ile dokładnie osób zatrudniliśmy w Red Bullu albo Visa Cash App RB z McLarena, ale pozyskaliśmy jakieś 220 osób z Mercedesa. Gdy mówimy zatem o utracie ludzi, to bardziej martwiłbym się o tych 220 pracowników, niż jedno czy dwa nazwiska - powiedział Brytyjczyk.

Po słowach Hornera do tablicy wywołany został Wolff, który natomiast skontrował Brytyjczyka. - Musi popracować nad matematyką. 19 inżynierów. Tyle osób przeniosło się z Mercedesa do Red Bulla. Bez względu na liczby, to jest naturalny proces. Ludzie przychodzą i odchodzą - powiedział szef Mercedesa, cytowany przez motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: "Mam co robić w życiu". Interesujące słowa Rusieckiego na temat zmiany prezesa Fogo Unii

Red Bull w ostatnim okresie pozyskiwał z Mercedesa głównie inżynierów, którzy mają wiedzę na temat budowy silników. "Czerwone byki" postanowiły, że od roku 2026, kiedy w życie wejdą nowe przepisy techniczne F1, będą produkować jednostki napędowe we własny zakresie. W tym celu w Milton Keynes wybudowano nową fabrykę i założono spółkę Red Bull Powertrains.

Budowy nowego silnika podjęło się też Audi, które zadebiutuje w F1 w roku 2026. Nieoficjalnie wiadomo, że Niemcy również wzięli na celownik pracowników Mercedesa. Nie jest to jednak powód dla zmartwień dla Wolffa.

- Mamy dział silnikowy, który jest tak dobry, jak to tylko możliwe. Mamy w nim najlepszych możliwych liderów. Nie chciałbym, aby struktura w nim była choć trochę inna, jeśli chodzi o ludzi i strukturę organizacją. Jest to świetnie zarządzany departament, który dostarcza odpowiednie wyniki od dłuższego czasu - oświadczył Wolff.

- Od 2014 roku jesteśmy punktem odniesienia w zakresie osiągów silnika. Tak może być też przy kolejnej jednostce napędowej. Dlatego nie mogę się doczekać sezonu 2026, gdy zobaczę w F1 nowe silniki - podsumował szef Mercedesa.

Czytaj także: - Hołd dla zmarłej legendy F1. Tak będzie wyglądał McLaren w GP Monako - "Oferta przyjęta". Głośny transfer w F1 o krok

Źródło artykułu: WP SportoweFakty