Nietypowy protest w F1. Francuzi walczą o szacunek i miejsca pracy

Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Pierre Gasly podczas pit-stopu
Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Pierre Gasly podczas pit-stopu

GP Włoch posłużyło pracownikom Renault do protestu. Francuzi nie chcą słyszeć o zamknięciu fabryki produkującej silniki F1. Oznaczałoby to zwolnienia, ale też koniec pewnej ery we francuskim koncernie. Ostateczna decyzja ma zapaść we wrześniu.

W tym artykule dowiesz się o:

Koncern Renault po niemal 50 latach ma zakończyć produkcję silników Formuły 1. Taką decyzję wkrótce ma zakomunikować Luca de Meo. Dyrektor generalny całej grupy wychodzi z założenia, że zespół Alpine stanie się bardziej konkurencyjny za sprawą jednostek napędowych Mercedesa, a równocześnie firma zaoszczędzi miliony dolarów rocznie.

Pracownicy zakładu w Viry-Chatillon nie chcą słyszeć o zakończeniu produkcji silników F1. Powstają one od 1978 roku. W tym czasie Renault pod różnymi markami świętowało 178 zwycięstw w królowej motorsportu. Francuzi zajmują trzecie miejsce w klasyfikacji wszech czasów pod tym względem. Na przestrzeni lat dostarczali maszyny takim ekipom jak Williams, Benetton i Red Bull Racing.

Personel z Viry-Chatillon już w lipcu został poinformowany, że fabryka najprawdopodobniej zostanie zamknięta, a ostateczna decyzja ma zapaść do końca września. Dlatego też Francuzi postanowili wykorzystać GP Włoch, aby pokojowo zaprotestować przeciwko zapowiadanemu ruchowi koncernu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pudło roku już znamy. Niewyobrażalne!

100 pracowników Renault za własne pieniądze zakupiło bilety na GP Włoch i rozłożyło specjalne banery w dwóch miejscach na torze. Mają oni wsparcie związków zawodowych, które zapowiedziały, że "zdecydowana część personelu" popiera protest i robi to "w atmosferze szacunku i determinacji".

Personel wierzy, że nie jest za późno, aby Luca de Meo zmienił decyzję ws. przyszłości fabryki w Viry-Chatillon. - Przyjechaliśmy tutaj, aby zostać usłyszanym. Mamy wrażenie, że nasze zdanie nie rozbrzmiewa wystarczająco głośno. Jesteśmy pasjonatami. Jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy w F1, że mamy bolid napędzany francuskim silnikiem - powiedział Clement Gamberoni, inżynier zajmujący się działem turbosprężarek w Viry-Chatillon, cytowany przez motorsport.com.

- Nie jesteśmy przeciwko czemuś. Chcemy być za czymś. Chcemy przedstawić nasze argumenty, aby szef Renault zmienił zdanie. W pełni popieramy rozwój silnika Alpine na 2026 rok. Uważamy, że Viry-Chatillon ma przyszłość, jeśli będziemy nadal w F1. Bez F1 nasza fabryka nie ma sensu - dodał Gamberoni.

Fabryka w Viry-Chatillon zatrudnia obecnie 334 osoby. Większość z nich najprawdopodobniej straci pracę, jeśli Renault zamknie program silnikowy. Co ciekawe, w zakładach rozpoczęto prace rozwojowe nad nową jednostką, która ma pojawić się w F1 w sezonie 2026. Jej testy wypadają dość obiecująco.

To właśnie silnik hybrydowy, który Renault przygotowało przy okazji zmian przepisów na rok 2014, jest uważany za obecne źródło problemów Alpine w F1. Od wielu sezonów maszyna jest o ok. 15-50 KM słabsza od konstrukcji rywali.

Czytaj także:
- Katastrofa Red Bulla na Monzy. Zespół nie ma odpowiedzi
- Kosztowne błędy Hamiltona. Brytyjczyk jest wściekły

Źródło artykułu: WP SportoweFakty