Potężna afera w F1. Brudna gra w walce o tytuł?

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner

Przed GP USA pojawiły się informacje, że Red Bull Racing stosuje nielegalny element w swoim bolidzie. Zespół odbija pałeczkę i twierdzi, że to rywale z McLarena stosują zasłonę dymną, aby odwrócić uwagę od własnych problemów.

Red Bull Racing znalazł się pod lupą FIA przed GP USA, gdy okazało się, że w jego samochodzie znajduje się element, który pozwala regulować prześwit. Taki patent potencjalnie mógł pozwalać "czerwonym bykom" na regulowanie wysokości bolidu między kwalifikacjami a wyścigiem, co jest zakazane przez regulamin Formuły 1.

Zespół z Milton Keynes otwarcie przyznał, że takie urządzenie istnieje, ale twierdzi, że nie było używane do regulacji wysokości podłogi w warunkach parc ferme, kiedy to zabroniona jest ingerencja w ustawienia boidu.

Jednak McLaren nie jest usatysfakcjonowany wyjaśnieniami Red Bulla. Dyrektor generalny brytyjskiej ekipy, Zak Brown, wyraził poważne wątpliwości co do obrony zespołu z Milton Keynes. Amerykanin powiedział, że Red Bull "bardzo ostrożnie dobierał słowa", a niektóre z komentarzy "nie trzymają się kupy".

ZOBACZ WIDEO: Rajdówka warta ponad milion złotych. Skąd ta cena?

Zapytany o tę krytykę, Christian Horner powiedział w Sky Sports, że urządzenie jest w bolidzie "od ponad trzech lat" i można do niego uzyskać dostęp tylko po usunięciu pedałów i innych elementów przedniej części samochodu.

- Ponieważ było trochę narzekania ze strony jednego z naszych rywali - powiedział szef Red Bulla, gdy zapytano, dlaczego FIA opieczętowała przód bolidów Maxa Verstappena i Sergio Pereza. Umieszczenie tam plomb daje gwarancję, że mechanicy "czerwonych byków" nie naruszą tej przestrzeni między kwalifikacjami a wyścigiem.

- Myślę, że czasami chodzi o odwrócenie uwagi od tego, co dzieje się w twoim własnym domu, próbujesz rozpalić ogień gdzie indziej - dodał Horner.

Co miał na myśli szef Red Bulla? McLaren od kilku miesięcy oskarżany jest o stosowanie zbyt elastycznych tylnych skrzydeł, które w trakcie jazdy mają wyginać się ponad normę. Dodatkowo stajnia z Woking opracowała własny mini-DRS, który również musiała zmodyfikować, bo nie był zgodny z przepisami.

Na słowa Hornera szybko zareagował Brown. - Nasze tylne skrzydła przeszły każdy test. Wprowadziliśmy drobne modyfikacje, tak jak inni, więc to nie jest problem - odpowiedział dyrektor generalny McLarena.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty