Od kilku sezonów każdy zespół Formuły 1 musi w ciągu sezonu oddać dwa piątkowe treningi tzw. młodemu kierowcy. Regulamin za takowego uznaje zawodnika, który pojechał maksymalnie w dwóch Grand Prix. W przypadku Ferrari świetnie z tej roli wywiązywał się Oliver Bearman. 19-latek uważany jest za przyszłą gwiazdę F1 i w przyszłym roku będzie pełnoetatowym kierowcą Haasa.
Problem polega na tym, że Bearman stracił status młodego kierowcy. Brytyjczyk jako rezerwowy wystąpił w tym roku w trzech wyścigach, zastępując Carlosa Sainza w Ferrari, a następnie dwukrotnie Kevina Magnussena w Haasie. To stworzyło dość nietypowy problem włoskiej ekipie.
Ferrari w tym roku oddało tylko jeden piątkowy trening F1 młodemu kierowcy. Na zakończenie sezonu 2024 w Abu Zabi po raz kolejny w bolidzie mieliśmy zobaczyć Olivera Bearmana, ale wiadomo już, że to się nie wydarzy. Stajnia z Maranello pilnie poszukuje innego kandydata - informuje włoski "Motorsport".
ZOBACZ WIDEO: Kim jest nowy prezes Stali? Dariusz Wróbel o swoich początkach w żużlu
Teoretycznie w rolę młodego kierowcy mógłby się wcielić Robert Shwartzman. Rosjanin z izraelskim paszportem pełnił taką funkcję w poprzednich latach, w obecnym sezonie wsiadał też do bolidu ekipy Stake F1 Team. Jednak 25-latek postanowił opuścić akademię talentów Ferrari i od roku 2025 będzie się ścigał w amerykańskiej serii IndyCar dla zespołu Prema. Dlatego Włosi nie zamierzają już inwestować w Shwartzmana - donosi "Motorsport".
Wiele wskazuje na to, że szansę poprowadzenia bolidu F1 w piątkowym treningu przed GP Abu Zabi otrzyma Antonio Fuoco. Włoch reprezentuje Ferrari w wyścigach długodystansowych WEC, pomaga ekipie w symulatorze, a w przeszłości ścigał się też w Formule 2.
28-letni Fuoco ostatnio spędził dzień testowy na torze Fiorano, który należy do Ferrari. Włoski kierowca otrzymał do dyspozycji model F1-75 z sezonu 2022. To najlepszy dowód na to, że najpewniej w grudniu zobaczymy go w Abu Zabi za kierownicą SF-24.