Formuła 1 od 1993 roku jest nieobecna w Afryce, co staje się problemem dla dyscypliny, która chce otwierać się na nowe środowiska i mniejszości. Problem polega na tym, że większość afrykańskich państw nie jest gotowa płacić kwot, jakie dziś obowiązują w królowej motorsportu. Z tego powodu rozmowy ws. ponownej organizacji GP RPA spaliły na panewce.
Rwanda chce gościć F1
Od kilku miesięcy chęć goszczenia F1 zgłasza Rwanda. To właśnie w stolicy tego państwa w piątek odbyła się uroczysta gala FIA, w trakcie której najlepsi kierowcy odbierają trofea za sukcesy wywalczone w danym sezonie. Prezydent Paul Kagame wykorzystał ceremonię, aby potwierdzić starania o organizację GP Rwandy.
- Po pierwszy Zgromadzenie Ogólne FIA odbywa się w Afryce. To ważny kamień milowy, który sygnalizuje cel branży motorsportowej, jakim jest bezpośredni kontakt z fanami i początkującymi kierowcami w Afryce - mówił Kagame, chwaląc przy tym FIA i rządy Mohammeda ben Sulayema.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: narzeczona polskiego tenisisty na Malediwach. Co za zdjęcia!
Jak zauważył portal speedcafe.com, pomysł organizacji GP Rwandy nie przypadł wszystkim do gustu. "Kontrowersyjny wyścig" - tak ocenił go ceniony serwis. W Rwandzie mieszka ponad 14 mln mieszkańców, z czego ok. 40 proc. żyje poniżej granicy ubóstwa. Ponad 50 proc. obywateli funkcjonuje za mniej niż 1,90 dolara dziennie (ok. 10 zł).
Ponad 75 proc. mieszkańców Rwandy pracuje w rolnictwie, a kraj otrzymuje ogromną pomoc zagraniczną. W roku 2021 wsparcie z innych państw szacowano na kwotę 1,3 mld dolarów. Jeśli wyścig F1 w pobliżu Kigali dojdzie do skutku, to z dużą dozą prawdopodobieństwa zrzucą się na niego inne państwa, które wspierają finansowo ten afrykański kraj.
Obecnie stawka za prawa do Grand Prix wynosi nawet 50 mln dolarów rocznie. Do tego należy doliczyć koszty związane z budową toru i infrastrukturą. - Razem zbudujemy coś, z czego wszyscy będziemy dumni - ogłosił w piątek Kagame.
Trudna historia Rwandy
W 1994 roku w Rwandzie doszło do ludobójstwa, wskutek którego zginęło od 0,5 do 1 mln osób. Chociaż kraj otrząsnął się po tej tragedii, to wciąż pojawiają się wątpliwości, co do przestrzegania w nim praw człowieka. Kagame piastuje urząd prezydenta od 2000 roku, wcześniej był dowódcą Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego, który najechał Rwandę w 1990 roku. Jego działania doprowadziły do wojny domowej i ludobójstwa.
Następnie Rwandyjski Front Patriotyczny przejął władzę w kraju, a Kagame początkowo pełnił funkcję wiceprezydenta i ministra obrony. To w zasadzie uczyniło go przywódcą państwa, bo do niego należała władza nad wojskiem. 67-letni polityk wygrał cztery ostatnie wybory na urząd prezydenta miażdżącą większością głosów.
Wieloletnie rządy Kagame wywołują pytania o wolność i prawa człowieka w Rwandzie. - Rwandyjczycy, którzy odważyli się podnieść głos lub zakwestionować status quo, zostali aresztowani, nagle zaginęli lub zostali zabici, niezależne media zostały uciszone. Polityka zastraszania uciszyła z kolei grupy działające na rzecz praw obywatelskich lub wolności słowa - powiedziała Ida Sawyer, dyrektor Human Rights Watch ds. środkowej Afryki, cytowana przez speedcafe.com.
Kagame w wyborach w 2017 roku zdobył aż 98,8 proc. głosów. W roku 2015 z myślą o nim zmieniono konstytucję Rwandy, aby mógł się ubiegać o kolejne kadencje na stanowisku prezydenta.