Szykuje się szybki powrót do F1? "Zaskoczył wszystkich"

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Franco Colapinto
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Franco Colapinto

Franco Colapinto dość niespodziewanie otrzymał szansę jazdy w F1 i "zaskoczył wszystkich", jak ujął to Flavio Briatore. Dla Argentyńczyka nie ma jednak miejsca w stawce na sezon 2025. Wkrótce może się to zmienić.

Flavio Briatore, doradca zespołu Alpine, nie wyklucza możliwości podpisania kontraktu z Franco Colapinto, jeśli będzie on dostępny na transferowym rynku Formuły 1 w sezonie 2026. Argentyński kierowca zyskał rozgłos w tym roku, zastępując Logana Sargeanta w Williamsie.

Jednak z potwierdzonymi już kontraktami Carlosa Sainza i Alexandra Albona na przyszły sezon, brytyjski zespół nie ma dla niego miejsca w swoich szeregach i 21-latek szuka nowych możliwości w padoku.

Początkowo wydawało się, że Colapinto trafi do Red Bull Racing, ale ostatecznie zespół najprawdopodobniej zdecydował się na awans Isacka Hadjara. Nie zostało to jeszcze oficjalnie ogłoszone, bo ekipa prowadzi zakulisowe rozmowy ws. rozwiązania umowy Sergio Pereza.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ posłał "bombę"! Bramkarz był bez szans

W padoku krążą obecnie różne spekulacje na temat Alpine i Franco Colapinto. Jedna z nich głosi, że ze zespół Enstone chciałby zatrudnić Argentyńczyka zamiast Jacka Doohana, chociaż Australijczyk został już ogłoszony pełnoetatowym kierowcą na sezon 2025.

W kontrakcie Doohana ma znajdować się klauzula gwarantująca mu tylko pięć wyścigów na początku 2025 roku, co mogłoby otworzyć drzwi dla Colapinto w połowie sezonu. Prawdziwość tych doniesień jest jednak niepewna i pozostaje w sferze plotek.

Mimo to Briatore nie wyklucza możliwości zatrudnienia Colapinto w przyszłości, sugerując, że byłoby to coś, nad czym zespół powinien się zastanowić. - Jestem zainteresowany każdym szybkim kierowcą - powiedział Włoch w rozmowie z "Auto Motor und Sport".

- Colapinto zaskoczył wszystkich, ale u nas ważne kontrakty mają Gasly, Doohan i Aron jako rezerwowy. Jeśli jednak pojawi się możliwość pozyskania Franco na 2026 rok, trzeba będzie to rozważyć - dodał 74-latek.

Briatore podkreśla jednak ostrożność przy ocenie potencjału kierowców. Zawsze trzeba być ostrożnym. W tym sporcie łatwo jest się zachwycić po jednym dobrym wyścigu. Wtedy cena rośnie i nagle mówimy o 20 czy 30 milionach dolarów za kierowcę - stwierdził.

Włoch, który od lat działa w padoku F1, zwrócił uwagę na ogrom młodych talentów we współczesnych czasach. - Teraz wybór jest znacznie większy niż kiedyś. Obecnie w Formule 2 i Formule 3 jest sześciu do siedmiu obiecujących kierowców. Chcemy skupić się na najlepszych w naszej akademii, aby nie tracić czasu na innych. Prawdopodobnie ograniczymy się do trzech kierowców: Arona, Mini i Martinsa - podsumował Briatore.

Komentarze (1)
avatar
Asdasdd
9 h temu
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Briatiore jest szefem ze starej F1. Zwolnienie kierowcy to dla niego żaden problem. Doohan ma już za sobą jeden bardzo słaby wyścig, jeszcze ze dwa takie na początku przyszłego roku i wyleci. J Czytaj całość