Chcą od niego 20 mln dolarów. Długie miesiące czekania na wyrok

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Alex Palou
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Alex Palou

McLaren pozwał Alexa Palou, bo ten podpisał kontrakt z brytyjskim zespołem, a później postanowił nadal startować w Chip Ganassi Racing. Ekipa żąda od Hiszpana 20 mln dolarów. Wiadomo już, że proces potrwa dłużej niż sądzono.

W tym artykule dowiesz się o:

Sąd Najwyższy w Londynie od pięciu tygodni prowadzi postępowanie dotyczące roszczeń McLarena wobec Alexa Palou. Zespół z Woking twierdzi, że poniósł znaczące straty po tym, jak Hiszpan nie dołączył do jego szeregów w amerykańskiej serii IndyCar. Szefowie McLarena wyszli z założenia, że z Palou na pokładzie walczyliby o tytuły, co przełożyłoby się m.in. na wysokość kwot wpłacanych przez sponsorów.

Palou za to wybrał początkowo ofertę McLarena, bo miał nadzieję, że Brytyjczycy w perspektywie długoterminowej umożliwią mu starty w Formule 1. Gdy Hiszpan zdał sobie sprawę, że nie może liczyć nawet na miejsce rezerwowego, wybrał pozostanie w Chip Ganassi Racing. 28-latek od tamtej pory wywalczył trzy kolejne tytuły w IndyCar oraz wygrał tegoroczne Indianapolis 500.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. "Nie jestem już tym samym człowiekiem"

Przed sądem w Londynie odbyły się mowy końcowe. W niej prawnicy McLarena wskazali łączną kwotę roszczeń przed odsetkami na poziomie 19 570 578 dolarów. Zespół odpowiedział także na zarzut obrony, że mamił Palou perspektywą startów w F1. Według brytyjskiej ekipy, Palou podpisał umowę z McLarenem wyłącznie po to, by zbadać swoje ewentualne szanse na zaistnienie w F1, a następnie wrócił do Ganassiego.

"W dużym skrócie, jest jasne i oczywiste, że obecność pana Palou w McLarenie przez trzy lub cztery lata byłaby wysoce atrakcyjna dla sponsorów. Podobnie, podniosłaby także osiągi zespołu na torze w istotnym stopniu. W takich okolicznościach stanowisko pozwanego, że celowe, publiczne i całkowite naruszenie umów przez pana Palou nie spowodowało po stronie powoda żadnej szkody, jest nie do utrzymania i sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem oraz rzetelną oceną" - przekazał zespół prawny McLarena w mowie końcowej.

Prawnicy Palou utrzymują, że odszkodowanie nie należy się McLarena. Według obrony mistrz IndyCar został wprowadzony w błąd co do potencjalnych startów w Formule 1, a McLaren i tak ograniczył straty, podpisując Nolana Siegela jako jednego z kierowców IndyCar, choć miał możliwość pozyskania bardziej utytułowanego Josefa Newgardena.

"To sprawa, w której McLaren zredukował całość lub znaczną część swojej szkody, znajdując kierowcę na zastępstwo, który przynosi mu więcej pieniędzy, niż stracił przez naruszenie kontraktu" - stwierdził przedstawiciel Palou w mowie końcowej.

Część linii obrony koncentruje się również na używaniu przez kluczowych pracowników McLarena opcji znikających wiadomości na WhatsAppie, przez co sąd nie mógł zapoznać się z całością korespondencji dotyczącej naruszenia przez Palou.

Sąd analizuje dowody i argumenty obu stron. Nie ma potwierdzonego terminu wydania wyroku. Serwis "RACER" sugeruje, że postępowanie przed sądem w Londynie może potrwać nawet do pierwszego kwartału 2026 roku.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści