Button wygrał dreszczowiec w Brazylii - Sebastian Vettel zdobywa mistrzostwo!

[tag=527]Jenson Button[/tag] odniósł zwycięstwo w kończącym tegoroczny sezon Formuły 1 Grand Prix Brazylii. Swój trzeci mistrzowski tytuł przypieczętował [tag=540]Sebastian Vettel[/tag], który linię mety przekroczył jako szósty.

Duet Vodafone McLaren Mercedes zaliczył świetny start, przez co mógł odjechać od reszty stawki. Zupełnie inaczej początek wyścigu zapamiętał Sebastian Vettel, który po kontakcie z Bruno Senną spadł na sam koniec stawki i musiał przejechać resztę wyścigu z uszkodzoną podłogą swojego Red Bulla. Po kilku okrążeniach inżynier Niemca uspokoił go informując, że dane z telemetrii nie pokazują przesadnej utraty tempa, co zresztą potwierdzała rzeczywista sytuacja na torze i genialna pogoń ku czołówce.

Po dziesięciu okrążeniach w alei serwisowej zaczęli pojawiać się pierwsi kierowcy, którzy zdecydowali się wymienić slicki na przejściowe ogumienie Pirelli. Co prawda opady deszczu nie były zbyt wielkie, jednak bardzo skutecznie pogarszały przyczepność - szczególnie w krętych sekcjach. Kilkoro kierowców, w tym ówczesny lider rywalizacji Jenson Button oraz drugi Nico Hulkenberg.  Obaj pozostawali jednak przy oponach na suchy tor, co w dłuższej perspektywie okazało się strzałem w dziesiątkę. Po kilkunastu, krytycznych minutach opady ustały, a wilgotny tor zaczął powoli przesychać.

Na dziewiętnastym kółku to kierowca Sahara Force India awansował na czoło, dzięki śmiałemu manewrowi w pierwszym zakręcie, a kierowcy jadący na oponach przejściowych ponownie zjechali do swoich mechaników, tym razem aby ci założyli do ich samochodów jedną z mieszanek przeznaczonych na suchy tor. Na 23 okrążeniu dyrekcja wyścigu zdecydowała się na neutralizację, by uprzątnąć masę odłamków które spadały na nawierzchnię w wyniku wielu kontaktów, do jakich dochodziło pomiędzy kierowcami. Największą ich ofiarą padł Nico Rosberg, który przebił prawą tylną oponę najeżdżając na fragment karbonowej karoserii.

Po restarcie wyścigu, do którego doszło sześć kółek później, świetnie dysponowany Hulkenberg obronił fotel lidera, Alonso utrzymał czwartą lokatę, a Vettel spadł na miejsce szóste, za Kamui Kobayashiego. Wkrótce Japończyk przeskoczył także przed nos Hiszpana, jednak ten błyskawicznie odpowiedział atakiem na dohamowaniu do pierwszego zakrętu. Dwa kółka później Hamilton uporał się z Buttonem i znalazł się na drugim miejscu. Z kolei nieco w tyle szalał Felipe Massa, starający się pomóc swemu zespołowemu koledze w walce o mistrzowską koronę. Cel Brazylijczyka został osiągnięty na 34 okrążeniu, gdy Niemiec spadł na siódme miejsce.

Na 43 okrążeniu Hulkenberg zaczął zgłaszać pierwsze problemy z zachowaniem swego ogumienia. W odpowiedzi, jego inżynier uspokajającym głosem powiedział tylko, aby Niemiec nie przejmował się i jechał swoje, utrzymując drobną przewagę na drugim Hamiltonem. W niektórych miejscach tor wciąż pozostawał mokry - szczególnie w wolnym zakręcie Juncao i wjeździe do esek Senny. Poziom przyczepności pogorszyły dodatkowo kolejne, drobne opady deszczu oraz zdarte opony. W newralgicznej sytuacji popularny "Hulk" stracił na chwilę panowanie nad samochodem i wskutek uślizgu stracił prowadzenie na rzecz Hamiltona.

Kolejna porcja deszczu skomplikowała i tak ewoluujące strategie zespołów i wykreowała szalone sytuacje. Kimi Raikkonen zgubił się na drodze ewakuacyjnej, a kontakt Hulkenberga (ukarany przejazdem przez boksy) z Hamiltonem wyeliminował Brytyjczyka z wyścigu. Vettel po raz kolejny zjechał do swych mechaników, którzy nie byli jednak zupełnie przygotowani do jego obsługi. Tymczasem Alonso walczył o utrzymanie się w akcji na suchym ogumieniu.

Ostatnie dziesięć okrążeń okazało się oczekiwaniem na ostateczne rozstrzygnięcia. Alonso zgrabnym manewrem znalazł się przed Massą awansując na drugie miejsce, a Vettel raz po raz słyszał w swoim radiu uspokajający głos swego inżyniera.

Wszystko skończyło się jednak wyłącznie na nerwach i kolejnej neutralizacji spowodowanej kraksą Paula di Resty, która nie pozowoliła na przetasowania stawki. Button wpadł na metę z nikłą przewagą. Biorąc pod uwagę szóstą lokatę Vettela, drugie miejsce Alonso nie wystarczyło na zdobycie mistrzostwa. Do ciekawej sytuacji doszło w samym dole tabeli konstruktorów - jedenaste miejsce Witalija Pietrowa pozwoliło Caterham F1 Team przesunąć się na dziesiątą pozycję, gwarantującą bonifikaty finansowe zapisane w Porozumieniu Concorde.

M.KierowcaZespółCzas/StrataPunkty
1. Jenson Button McLaren 25
2. Fernando Alonso Ferrari +2.7 18
3. Felipe Massa Ferrari +3.6 15
4. Mark Webber Red Bull +4.9 12
5. Nico Hulkenberg Force India +5.7 10
6. Sebastian Vettel Red Bull +9.4 8
7. Michael Schumacher Mercedes +11.9 6
8. Jean-Eric Vergne Toro Rosso +28.6 4
9. Kamui Kobayashi Sauber +31.2 2
10. Kimi Raikkonen Lotus + 1 okrążenie 1
11. Witalij Pietrow Caterham + 1 okrążenie
12. Charles Pic Marussia + 1 okrążenie
13. Daniel Ricciardo Toro Rosso + 1 okrążenie
14. Heikki Kovalainen Caterham + 1 okrążenie
15. Nico Rosberg Mercedes + 1 okrążenie
16. Timo Glock Marussia + 1 okrążenie
17. Pedro de la Rosa HRT + 2 okrążenia
18. Narain Karthikeyan HRT + 2 okrążenia
19 Paul di Resta Force India + 3 okrążenia
NIESKLASYFIKOWANI
Lewis Hamilton McLaren + 17 okrążeń
Romain Grosjean Lotus + 66 okrążeń
Pastor Maldonado Williams + 70 okrążenia
Bruno Senna Williams + 71 okrążeń
Sergio Perez Sauber + 71 okrążeń
Komentarze (37)
avatar
włókniarz46
26.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kubica nie wróci. 
avatar
paawloo123
26.11.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
dobra dobra poczekajcie aż wróci Kubica to od razu skończy się panowanie Vettela 
avatar
odynpl
26.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
WYSCIG BAJKA SEZON LEPIEJ NIE MOGL WYGLADAC A SCIGANIE W TYM ROKU NA INTERLAGOS TO WISNIA NA TORCIE...
po tych ostatnich wyscigach widac jaka jest przepasc pomiedzy osmioma bolidami a reszta st
Czytaj całość
avatar
-Canis-
25.11.2012
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Parszywy szwab :/ jak można kibicować i cieszyć sie,że NIEMIEC zdobył majstra :/ SKANDAL !!!! 
ebi
25.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Ale BMW Sauber (który oczywiście już nie istnieje) pluł by sobie w brodę, że mieli taki brylant, jak Vettel i z niego nie skorzystali, a stawiali uparcie na Kubicę.