Ayrton Senna - król deszczu cz. V

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
"Beco" bronił się mówiąc, iż szef Tolemana wiedział o jego zamiarach już 19 sierpnia. Później jednak okazało się, że menadżer reprezentanta Kraju Kawy, Armando Botelho Texheriro, kontaktował się z Lotusem już w lipcu. - To przykład złych manier i braku dyscypliny - opisywał postępowanie Brazylijczyka Denis Jenkinson - legendarny dziennikarz magazynu "Motor Sport". Senna wrócił do ścigania 7 października podczas Grand Prix Niemiec na torze Nurburgring, gdzie jednak już na pierwszym okrążeniu awaria bolidu wykluczyła go z rywalizacji. Sezon 1984 dobiegł końca dwa tygodnie później w portugalskim Estoril. Brazylijczyk zanotował tam trzecie podium w swojej karierze w F1. Gdy kilka minut po minięciu linii mety Niki Lauda celebrował wywalczenie tytułu mistrza świata, pokonując o zaledwie pół "oczka" Alaina Prosta, Ayrtona w ogóle to nie ruszało. On miał swój własny świat. - Nie jestem stworzony po to, żeby zajmować drugie miejsce - twierdził. - Jestem stworzony po to, żeby wygrywać.

Ayrton Senna zawsze uchodził za indywidualistę i samotnika. - Często czuję się jak odludek - mówił. - Jestem jednak przekonany, że w końcu znajdę idealną osobę, z którą będę mógł dzielić swoje życie. Jestem cierpliwy i wiem, że ten moment kiedyś nastąpi. Z drugiej strony nie narzekał na to, że był sam. Utrzymywał kontakt z bliskimi, którzy mieszkali w Brazylii. Dzwonił do nich po kilka razy dziennie i nigdy nie czuł się samotny. Pytany o kolejne małżeństwo odpowiadał, że go nie wyklucza, ale musiałby poznać kogoś naprawdę wyjątkowego, z kim chciałby mieć dzieci. - To jednak nie zależy od nas, prawda? - dodawał. - Wszystko jest wolą bożą.

Choć "Beco" w pewnym momencie bardzo podpadł Alexowi Hawkridge'owi, to włodarz Tolemana nie miał wątpliwości, kto był najlepszym kierowcą w historii jego "stajni". Ayrton Senna kampanię 1984 zakończył z 13 punktami na koncie, plasując się na dziewiątej lokacie w klasyfikacji mistrzostw świata Formuły 1. Moc jego bolidu wyraźnie odstawała od czołówki, ale on potrafił wycisnąć z niego siódme poty, trzykrotnie wskakując na podium Grand Prix.

Od lat mówi się o tym, że wyłonienie najlepszego kierowcy w F1 zawsze było problematyczne ze względu na różnice sprzętowe pomiędzy poszczególnymi konstruktorami. W maju 1984 roku na torze Nurburgring miał miejsce wyścig, w którym spotkała się cała śmietanka motorsportu. Jack Brabham, Phil Hill, John Surtees, Denny Hulme, Niki Lauda, James Hunt, Jody Scheckter, Alan Jones, Keke Rosberg, Stirling Moss, Carlos Reutemann, John Watson, Alain Prost, Jacques Laffite, Elio de Angelis, Klaus Ludwig, Manfred Schulte, Udo Schutz i Ayrton Senna wsiedli do identycznych modeli Mercedesa 190E i stanęli w szranki. W kwalifikacjach Prost wywalczył pole-position, a tuż za nim uplasował się "Beco". - Bardzo mu się to nie podobało - wspomina Francuz. - Potem w ogóle się do mnie nie odzywał i uważałem to za dość zabawne.

Brazylijczyk w gonitwie w Nurburgu wziął udział jedynie dzięki znajomości z Gerdem Kremerem z Mercedesa. W stawce z wieloma legendarnymi kierowcami debiutujący w F1 młodziak prezentował się niczym ubogi krewny, ale wszyscy uczestnicy rywalizacji przecierali oczy ze zdziwienia, gdy prowadzony przez niego samochód minął linię mety jako pierwszy. Znów padał deszcz, a w takich warunkach Ayrton nie dał rywalom żadnych szans. - Właśnie wtedy dotarło do mnie, że ten chłopak jeszcze wiele osiągnie - opowiada Jack Brabham.

Lotus w świecie Formuły 1 stanowił naprawdę uznaną markę, obecną w najbardziej prestiżowej serii wyścigowej nieprzerwanie od 1958 roku. Choć ostatnim mistrzem świata z tej "stajni" był Mario Andretti, który po swój tytuł sięgnął w kampanii 1978, team wciąż miał ambicję walczyć o najwyższe cele. Dołączając do zespołu prowadzonego przez Petera Warra, "Beco" momentalnie poprawił również swój status materialny. Jego zarobki w Tolemanie szacowano na pięćdziesiąt tysięcy dolarów, podczas gdy w Lotusie mógł liczyć na milion "zielonych" plus drugie tyle z tytułu kontraktów reklamowych. O jego finanse zaczął dbać Julian Jakobi z firmy IMG pod przewodnictwem Marka McCormacka. Mężczyzna ten nie był człowiekiem anonimowym, gdyż miał już na swoim koncie współpracę m.in. z gwiazdami tenisa - Bjoernem Borgiem i Matsem Wilanderem.
fot. Norio Koike©ASE fot. Norio Koike©ASE
Zimę przed sezonem 1985 Senna spędził w Brazylii, gdzie zmagał się z poważną infekcją ucha środkowego, w wyniku której doznał porażenia nerwu twarzowego. Przez pewien czas nie mógł zmrużyć prawego oka, ale na szczęście ten stan w końcu minął. Jako perfekcjonista uczestniczył we wszystkich pracach inżynierów Lotusa nad bolidem, w którym miał startować w swojej drugiej kampanii w F1. - Wskazywał nam co jest dobre, a co nie oraz nad czym powinniśmy się skupić - wspomina Bruno Mauduit. - Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że zawsze miał rację, a sugerowane przez niego zmiany zawsze przyczyniały się do poprawy osiągów samochodu. Miał obsesję na punkcie turbosprężarki. Za każdym razem wszystko dokładnie sprawdzał. Najgorszą rzeczą było spotkanie go o jedenastej w nocy na korytarzu hotelu, gdy akurat marzyło się już tylko o łóżku.

Koniec części piątej. Kolejna już w najbliższy wtorek.

Specjalne podziękowania dla Priscili Nishimori oraz Instytutu Ayrtona Senny w Sao Paulo za udostępnienie zdjęć wykorzystanych w artykule.

Bibliografia: Tom Rubython - The Life of Senna, Playboy, globo.com, ridingfastandflyinglow.com.

Poprzednie części:
Ayrton Senna - król deszczu cz. I
Ayrton Senna - król deszczu cz. II
Ayrton Senna - król deszczu cz. III
Ayrton Senna - król deszczu cz. IV

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×